Wrocławianie zagrali źle. Bez pomysłu, bez wiary w sukces. Ekipie Mariusza Rumaka zabrakło zdecydowanie dynamiki w grze, a tym samym - możliwości, by w ogóle pokonać golkipera gdynian. A gospodarze znowu pokazali, że jako beniaminek mają możliwości, by sprawić jeszcze kilka niespodzianek. Szybki atak, zdecydowanie w defensywie - piłkarze z Pomorza nie prezentują misternej taktyki, nie opierają gry na długich wymianach podań. W sobotę już w 14. minucie wyszli na prowadzenie po strzale z rzutu karnego Marcusa Viniciusa. Ten sam piłkarz w drugiej odsłonie trafił do siatki raz jeszcze, ale arbiter w kontrowersyjnych okolicznościach zdecydował się gola nie uznać. Liniowy dostrzegł bowiem pozycję spaloną. W 88. minucie Daniel Stefański nie miał już jednak wyboru. Po centrze Łukasza Madeja z narożnika boiska, do siatki trafił Rafał Siemaszko.
Dla Arki to trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Gdynianie obrali sobie za cel pokonywanie utytułowanych przeciwników. Wcześniej trzy punkty, po efektownych triumfach 3:0, zdobyli również w starciach z Wisłą Kraków oraz Ruchem Chorzów.
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Marcus Vinicius 14, Rafał Siemaszko 88
Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak, Marcus Vinicius da Silva, Antoni Łukasiewicz, Yannick Kakoko, Miroslav Bożok (84' Adrian Błąd), Mateusz Szwoch, Dariusz Zjawiński (66' Rafał Siemaszko)
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski (Andras Gosztonyi), Piotr Celeban, Lasza Dwali, Mariusz Pawelec, Ostoja Stjepanović , Filipe Goncalves, Adam Kokoszka, Alvarinho, Ryota Morioka (46' Łukasz Madej), Bence Mervo (81' Kamil Biliński)