Angel Rodado

i

Autor: Cyfrasport Angel Rodado

Hiszpan bohaterem finału Pucharu Polski

Angel Rodado o rozerwanym bucie, dedykacji, pokazanym serduszku i walce o awans do ekstraklasy. Tak gwiazdor Wisły postrzega Roberta Lewandowskiego [ROZMOWA SE]

2024-05-05 16:56

Wisła Kraków pokonała 2:1 Pogoń Szczecin i sięgnęła po Puchar Polski. Bohaterem finału był Angel Rodado (27 l.), który przypieczętował triumf „Białej gwiazdy”. Hiszpan opowiada nam o kulisach finału, rozerwanym bucie, dedykacji i pokazanym serduszku. Tak gwiazdor Wisły postrzega Roberta Lewandowskiego i jego walkę o koronę króla strzelców w LaLiga.

„Super Express”: - Finał to był najlepszy mecz Wisły w tym sezonie?

Angel Rodado: - Dla mnie był najważniejszy i najpiękniejszy. Prawda jest taka, że był to bardzo wyrównany mecz. To po prostu niewiarygodne, w jaki sposób wygraliśmy to spotkanie. Przegrywaliśmy, ale w ostatniej chwili regulaminowego czasu udało nam się wyrównać. To było coś niesamowitego.

- Jak opiszesz to, co się stało po bramce, którą zdobył Eneko Satrustegui?

- Poczuliśmy ulgę, bo byliśmy o krok od przegrania meczu. Strzelił ładnego gola. Bardzo dobrze przymierzył. Było duże napięcie i nerwowość, bo czekaliśmy na decyzję sędziego, który za pomocą VAR analizował tę sytuację. To był ważny moment. Potem w dogrywce strzeliłem gola, który zapewnił nam wygraną. To najważniejsze trafienie w karierze. To coś spektakularnego, coś pięknego.

- Wisła wygrała, bo miała anioła w składzie?

- Można powiedzieć, że miała nawet dwóch aniołów (śmiech). Oprócz mnie był jeszcze Angel Baena. Nie było łatwo dojść do bramki w tej sytuacji. Towarzyszyły mi wtedy różne emocje i myśli. Pomyślałem sobie, że ten strzał musi mi wyjść, a piłka musi wpaść do siatki Pogoni. Modliłem się, żeby to się stało. Gdy oddałem strzał to powtarzałem sobie w myślach: „piłka musi wpaść”. Dzięki Bogu, wpadła i wszystko skończyło się dobrze, bo wygraliśmy trofeum.

Angel Rodado czyli anioł Wisły. Legenda Białej gwiazdy przewidziała popis Hiszpana w finale Pucharu Polski

- W trakcie finału podobno musiałeś zmienić buty. Co się stało?

- Zmieniłem je nie dlatego, że były niewygodne, lecz po pewnym czasie lewy but zwyczajnie się rozerwał. Dokładnie to jeden z rywali zahaczył o niego. W tym rozerwanym bucie grałem przez piętnaście minut. Zwycięskiego gola strzeliłem już w zmienionych butach i do tego lewą nogą.

- Po golu podniosłeś ręce do góry i patrzyłeś w niebo. O kim myślałeś w tym momencie?

- Trochę trudno mi o tym mówić... Gdy trafiłem w finale, to od razu przypomniała się obietnica sprzed lat. Czternaście lat temu zmarła moja babcia Montserrat. Kiedyś sobie obiecałem, że najważniejszą bramkę w karierze zadedykuję właśnie jej. Gol z finału był dla babci.

- Celebrując gola pokazałeś także serduszko. Adresatem była twoja sympatia?

- To serduszko było dla narzeczonej Isabel, a także dla całej grupy, która mnie dopingowała z trybun Stadionu Narodowego. Na meczu byli także nasi rodzice, bracia Adrian i Ismael oraz kilku przyjaciół. Byłem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że mogłem świętować zdobycie Pucharu Polski z dużą częścią mojej rodziny.

- Isabel jest twoim największym wsparciem?

- Tak. Mieszka ze mną w Krakowie. Ma 26 lat i studiuje zarządzanie i marketing. Bardzo lubimy podróżować. Ale uważam, że najpiękniejszym miastem na świecie i tak jest moja rodzinna Palma de Mallorca. Lubię tam spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi.

Prezes Pogoni ostro po przegranym finale Pucharu Polski. "Raz już sędzia Kwiatkowski nas przepraszał"

- Byłeś w szoku, że podczas fety na rynku w Krakowie pojawił się taki tłum?

- Gdy przyjechaliśmy na rynek, to na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy. Ale potem z wysoka zobaczyłem jak wielu kibiców przyszło nas przywitać. Nigdy nie widziałem w tym miejscu tylu ludzi! To było coś wyjątkowego. Widziałem wcześniej na wideo, jak kibice Wisły świętują zdobycie trofeum. Jednak doświadczyć tego na żywo, to coś zupełnie innego. Poczułem wtedy wielkie emocje. Ten Puchar Polski to wielka sprawa dla klubu, dla kibiców.

- Wisła poradzi sobie z presją na finiszu ligi i awansuje do ekstraklasy?

- Uważam, że to, że zdobyliśmy Puchar Polski da nam dużą motywację w walce o awans. To nasz główny cel w tym sezonie. Przed nami kluczowe mecze, aby go osiągnąć. Zapewniam, że będziemy walczyć do końca.

- Masz szansę zostać królem strzelców I ligi. Co dla ciebie znaczy ten tytuł?

- Kiedyś byłem bardzo blisko osiągnięcia tej nagrody. Daje mi to motywację, aby teraz powalczyć o ten tytuł. Jednak nie za wszelką cenę. Wolałbym, żeby Wisła przebiła się do ekstraklasy. Jeśli zostałbym królem strzelców, a Wisła nie wróci do elity, to ta nagroda nie będzie miała żadnej wartości. Będzie wyjątkowa, gdy awansujemy.

Robert Podoliński surowo o postawie Pogoni w finale Pucharu Polski. Tak określił to, co zrobili Portowcy, mocny przekaz

- Zapewne nie będziesz teraz narzekał na brak ofert. Zostaniesz w Wiśle na kolejny sezon?

- Walczymy o awans do ekstraklasy i tylko to się liczy w tej chwili. Dobrze czuję się w Krakowie. Mam ważny kontrakt jeszcze na rok. Chciałbym zostać w Wiśle i powalczyć w europejskich pucharach. Zasłużyliśmy na to. Będę bardzo szczęśliwy, że będę mógł pokazać się w Europie. Jednak wiadomo, że w futbolu wszystko może się wydarzyć. Nie zawsze ma się kontrolę nad niektórymi rzeczami.

- Transfer do Wisły wiązał się dla ciebie z ryzykiem?

- Oczywiście miałem i inne opcje, ale Ibiza je odrzuciła. Nie chciała mnie puścić także do Wisły, ale w końcu oba kluby doszły do porozumienia. Wisła bardzo chciała mnie pozyskać. Trener Jerzy Brzęczek bardzo się starał, abym tu przyszedł. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że mnie ściągnął i że mogłem przeżyć te piękne chwile zdobywając Puchar Polski. Obecny sezon jest bardzo udany dla mnie. Jestem bardzo szczęśliwy, że przeżywam to wszystko.

- Podobno miałeś w tym sezonie trudny okres. Co się wydarzyło?

- Jest to najlepszy rok w mojej karierze, ale miałem dwie kontuzje, które na początku wyglądały bardzo groźnie. Lekarze mówili mi, że będę pauzował przez dłuższy czas. Jednak miałem to szczęście, że się wyleczyłem szybko i mogłem pomóc drużynie i w dodatku rozegrać tak dobry sezon. Właśnie to jest kuriozalne, że dwa razy powiedziano mi, że spędzę długi czas poza boiskiem, a właśnie tak się nie stało. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy, że pokonałem te trudności.

- Przed przyjściem do Polski występowałeś przez rok w rezerwach Barcelony. Nie było szans zostać tam na dłużej?

- Ibiza wypożyczyła mnie tylko na rok. Po sezonie znów byłem jej zawodnikiem. W Barcelonie nie miałem kontaktu z pierwszym zespołem. Trenowałem i grałem tylko w rezerwach. Grać dla Barcy, mimo że to był to tylko drugi zespół, to coś specjalnego. Miałem to szczęście, że moim trenerem był Sergi Barjuan - jedna z legend „Dream Teamu” Johan Cruyffa. Dużo się od niego nauczyłem. Słuchałem jego rad i to dużo mi pomogło w karierze.

To dla niej Angel Rodado pokazał serduszko w finale Pucharu Polski. Kim jest ukochana gwiazdy Wisły Kraków? [GALERIA]

- Gwiazdą Barcelony jest Robert Lewandowski. Podpatrujesz go?

- Lewandowski to napastnik kompletny. Nie tylko dlatego, że strzela dużo goli. Spójrz, jak się porusza, jak podchodzi do strzelania i wypracowania sytuacji dla zespołu. Dla mnie jest wyjątkowym napastnikiem. Dlatego jest tak skuteczny.

- W tym sezonie obroni koronę króla strzelców?

- Jestem przekonany, że powalczy o tę nagrodę. Jednak raczej jej nie zdobędzie, bo zostało mało kolejek do końca rozgrywek. Ostatnio strzelił hat-tricka, trafił z Gironą. Ma zatem bardzo dobrą passę i oby strzelał tak dalej. To gwiazda światowego formatu. Nigdy nie miałem kontaktu z nim. Oglądałem go tylko w telewizji.

- Wzorowałeś się może na Polaku?

- Nie, miałem innych idoli. Gdy zaczynałem grać w piłkę to miałem dwóch faworytów. Pierwszym był Samuel Eto’o, bo grał w Mallorce. Drugim był David Villa, najlepszy strzelec reprezentacji Hiszpanii. Ich plakaty wisiały w moim pokoju. Z obecnych napastników cenię Lewandowskiego i Erlinga Haalanda.

- Czy prawdą jest, że skończyłeś kurs sędziowski?

- Tak zrobiłem to ze względu na mojego ojca Angela Rodado Rodrigueza. Przez osiem lat był sędzią w Segunda Division. Zacząłem sędziować w 2010 roku, a skończyłem w 2014 roku. Prowadziłem głównie mecze juniorów: U-10, U-12 i U-14. Jak zakończę karierę piłkarską, to pewnie już nie wrócę do sędziowania. Choć nigdy nic nie wiadomo.

Co za słowa o bohaterze finału Pucharu Polski. Były kadrowicz mówi o skarbie, który przerasta ligę, ma rację?

Quiz. Czy rozpoznasz piłkarzy z PRL-u. Brak 15/15 to wstyd dla fanów futbolu!
Pytanie 1 z 15
Zacznijmy od czegoś prostego. Ten były piłkarz reprezentacji Polski grał w Widzewie Łódź, Juventusie Turyn i AS Romie. Po latach kariery był m.in. trenerem reprezentacji Polski oraz szefem PZPN. Jest nim?
Boniek
Sonda
Czy Wisła Kraków w tym sezonie wróci do ekstraklasy?
Maciej Żurawski o Wiśle Kraków po finale Pucharu Polski
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze