Zaraz po meczu z Macedonią (4:1), w którym strzelił pierwszego gola w kadrze, Milik odleciał do Niemiec, gdzie obejrzał spotkanie Bayeru Leverkusen z HSV Hamburg (3:0). Przeszedł też testy medyczne. Ze zdrowiem nigdy nie miał problemów, więc nic dziwnego, że badania wypadły bardzo dobrze. Aby przejść testy, piłkarz nie musiał ruszać się ze stadionu. Bayer to jedyny klub w Bundeslidze, który ma na swoim obiekcie pełne zaplecze medyczne.
Dla Górnika ten transfer jest zbawienny, bo dzięki niemu klub spłaci długi wobec różnych podmiotów (wliczając piłkarzy). W umowie ma też być gwarancja, że Bayer przyjedzie do Zabrza na towarzyski mecz, przyśle też juniorów na jeden z turniejów organizowanych przez zabrzański klub.
Milik przejściem do Bayeru pomoże też klubowi, który go odkrył, czyli Rozwojowi Katowice. Trzecioligowiec ma zagwarantowane 20 procent z transferu wychowanka. Może to oznaczać nawet 2 mln złotych, co równa się rocznemu budżetowi klubu. Gigantyczną podwyżkę dostanie też Milik. W Zabrzu zarabiał niewiele ponad 5 tysięcy zł miesięcznie, a w Bayerze może to być nawet 320 tys. zł co miesiąc!
Reprezentant Polski nie będzie mógł grać w barwach Bayeru ze swoim ulubionym numerem "99", bo w Bundeslidze obowiązują numery od 1 do 40. Polak postawi na "16", bo ta jest w Bayerze do wzięcia. Niestety, zanosi się na to, że wiosną wiele sobie nie pogra, bo konkurencja w Bayerze jest bardzo duża. Najprawdopodobniej będzie się pojawiał na boisku w końcówkach meczów jako zmiennik Stefana Kiesslinga, który jest obecnie najlepszym strzelcem Bundesligi (12 goli).
Milik to najdroższy piłkarz w historii Górnika. Tak duże pieniądze uzyskane z jego sprzedaży mogą oznaczać pozostanie na Śląsku Prejuce'a Nakoulmy, bo zespół Adama Nawałki nie chce stracić drugiego napastnika. Freiburg oferuje obecnie za piłkarza z Afryki 800-900 tysięcy euro, ale zabrzanie nie zejdą poniżej 1,25 mln, czyli tyle, ile w klauzuli odstępnego ma wpisane reprezentant Burkina Faso.