Kapustka był aktywny w spotkaniu z Lechią, ale miał pecha. Wszystko przez sytuację z ostatniego kwadransa. Legia podkręciła tempo i starała się wyrównać. Udało się jej to właśnie po strzale Kapustki. Pomocnik stołecznego zespołu uderzył efektownie zza pola karnego. Tyle że piłka trafiła w poprzeczkę, następnie w plecy Duszana Kuciaka i wpadła do siatki gości. Kapustka cieszył się z wyrównania, ale ostatecznie to trafienie zostało zapisane na konto słowackiego golkipera, jako bramka samobójcza.
W ten sposób ligowy dorobek „Kapiego” wygląda skromnie: gol i asysta w 15 występach. Trener Kosta Runjaić docenił jednak postawę podopiecznego. - Bartek to zawodnik o dużych umiejętnościach, który jest bardzo oddany klubowi - komplementował gracza szkoleniowiec Legii, cytowany przez klubowe media. - Wiele przeszedł przez ostatnie miesiące. Wszyscy ciężko i mozolnie pracowaliśmy, aby wrócił do najlepszej formy. Dlatego cieszymy się widząc jego dyspozycję. Jednak wiemy, że to jeszcze nie koniec, bo nasz potencjał jest bardzo duży. Nie dotyczy tylko tego zawodnika. Z bardzo dobrej strony pokazali się także Blaż Kramer i Yuri Ribeiro, który zdobył decydującą bramkę - podkreślił.
Szkoleniowiec miał wyczucie, bo to właśnie wspomniany przez niego duet rezerwowych zapewnił Legii wygraną. Jednak kluczowe w tej sytuacji było dośrodkowanie Filipa Mladenovicia na pole karne. Słoweniec zgrał futbolówkę głową, a Portugalczyk zakończył tę akcję także uderzeniem piłki głową. To jego pierwsza bramka w stołecznej drużynie.
Legia utrzymała pozycję wicelidera ekstraklasy, a rundę jesienną u siebie zakończyła z efektownym bilansem: sześć zwycięstw, dwa remisy i żadnej porażki. I właśnie miano niepokonanego zespołu na Łazienkowskiej najbardziej ucieszyło trenera Kostę Runjaicia. Ostatnie dwa mecze w tym roku Legia zagra na wyjazdach. Najpierw powalczy w Gdańsku z Lechią (8.11) w 1/8 finału Pucharu Polski. A rok zakończy ligowym starciem we Wrocławiu ze Śląskiem (13.11).