W poprzedniej kolejce Jagiellonia przegrała 1:2 w Bełchatowie z Rakowem. Była 94. minuta gry, utrzymywał się wynik 1:1. Stoper białostoczan Bartosz Kwiecień wyprowadzał piłkę. Jego podanie przejął na środku boiska rezerwowy Sebastian Musiolik. Napastnik beniaminka skorzystał z prezentu i za moment przesądził o triumfie drużyny z Częstochowy. To był premierowy gol Musiolika w Ekstraklasie. - Emocje opadły, ale w głowie zostały złe wspomnienia z tego co się stało - przyznaje Kwiecień. - Takie błędy nie powinny się zdarzać, ale się zdarzają nie tylko mnie. Jest dużo przykładów zawodników z wyższej półki, którym się to przytrafia. Jest smutno, przykro i człowiek o tym myśli, ma głowę tym zawaloną cały czas. Taki jest sport, taka jest piłka. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. I takie mecze również. Był wygrany, a przegraliśmy go na własne życzenie - zaznacza piłkarz Jagiellonii.
W trudnym dla siebie momencie zawodnik otrzymał wiele wyrazów sympatii, które pozwoliły przetrwać mu ten nienajlepszy okres w jego piłkarskim życiu. - Było wsparcie od kolegów, bo jesteśmy fajną drużyną - zdradza defensor „Jagi”. - Każdy z chłopaków, jak i sztab, bardzo mi pomagali. Dostałem wiele słów wsparcia: "tak się zdarza, że to nie tylko moja wina, że mogliśmy wcześniej "zamknąć" mecz". Jestem mężczyzną i takie rzeczy biorę na klatę. Każdy widział, jak wyglądała bramka na 2:1 dla Rakowa. Nie mam zamiaru się ukrywać i zganiać na kogoś innego. To nie leży w moim charakterze. Mimo wszystko jestem zaskoczony, że dostałem tak dużo ciepłych słów, czy to od kibiców, czy osób związanych z piłką. Dużo łatwiej było się po tym podnieść - podkreśla.
Teraz przed obrońcą możliwość rehabilitacji po ostatniej wpadce. Drużyna trenera Ireneusza Mamrota zmierzy się u siebie z Zagłębiem. Na początku sezonu Jagiellonia zremisowała w Lubinie 2:2. Mimo że prowadziła 2:0, to jednak w końcówce dała sobie wydrzeć zwycięstwo. - Trzeba być bardziej zdeterminowanym i skoncentrowanym przez całe spotkanie. Wydaje mi się, że to nam w ostatnich meczach ucieka i przez to tracimy głupio punkty, których tak naprawdę nie powinniśmy gubić. Mam nadzieję, że sportowa złość będzie w nas wszystkich. Wyjdziemy i zaoramy to boisko! - zapowiada obrońca Jagiellonii.
Polecany artykuł: