Jarosław Skrobacz

i

Autor: cyfrasport Jarosław Skrobacz

Piątek w ekstraklasie

Beniaminek kontra beniaminek, czyli Ruch gra z ŁKS-em. Trener chorzowian wie, co nie wyszło w 1. kolejce, zaaplikował podopiecznym konkretne lekarstwo [ROZMOWA SE]

2023-07-27 21:15

W piątkowy wieczór w Gliwicach (godz. 20.30, transmisja w Canal+ Sport) o pierwsze w tym sezonie punkty ekstraklasowe powalczą niedawni pierwszoligowcy. Trener „Niebieskich”, Jarosław Skrobacz, szybko zdiagnozował przyczyny porażki swej drużyny w Lubinie (1:2). - Musimy przekonać samych siebie do swej wartości w tej lidze – mówi o najważniejszym zadaniu do wykonania w ciągu najbliższych 24 godzin.

„Super Express”: - Od prowadzenia 1:0 do porażki 1:2 z Zagłębiem. Nie tylko wynik mógł się jednak kibicom Ruchu nie podobać, ale i gra – odmienna od tej, do której byli przyzwyczajeni...

Jarosław Skrobacz: - Jesteśmy przekonani, że stać nas na lepszą grę niż w Lubinie. Bo gdyby tak to miało wyglądać, to raczej nie bylibyśmy zarażeni optymizmem na kolejne mecze. Zrzucam ten występ na karb nerwowości, bo wydaje się wręcz niemożliwym, żeby mieć tyle niedokładności w prostych sytuacjach. Myślę, że nogi chłopaków były spętane i głowa nie pracowała tak, jak powinna. Liczę na to, że z każdym meczem będzie w tym zakresie lepiej.

- Dla większości pana chłopaków nie był to pierwszy awans, a więc i nie po raz pierwszy przystępowali do gry na wyższym szczeblu niż kilka tygodni wcześniej. Czyżby tym razem te nogi spętało hasło „ekstraklasa”?

- Jest przeskok w poziomie, nie ma co ukrywać. Każdy zespół ekstraklasowy ma wielu zawodników bardzo kreatywnych, świetnie wyszkolonych indywidualnie. Nasz największy problem problem przy tym przeskoku to szybkość podejmowania decyzji, reagowanie na wszystko z odpowiednim wyprzedzeniem. Tego na razie może nam brakować, a rywale będą próbować to wykorzystać.

- Zna pan doskonale większość obecnych podopiecznych. Jak sprawić, jakich słów użyć, by głowy wróciły do właściwej pracy?

- Moje pierwsze słowa – nie bezpośrednio po meczu w Lubinie, ale na jednym z treningów w tygodniu – dotyczyły tego, by te głowy podnieść. Nie dołować się, nie biczować. Owszem, w Lubinie zagraliśmy tak, że każdy indywidualnie mógłby u siebie wskazać: „tu źle, tu źle, tu źle”. Myśmy już w II czy w I lidze grali sporo spotkań pod podobną presją, które jednak – choć ich scenariusz nam się „przewracał” – kończyły się ostatecznie bez większych konsekwencji. W ekstraklasie tak się nie da, więc to ciśnienie musi po prostu jak najszybciej z nas zejść. Mam nadzieję, że stanie się to już w piątek, w potyczce z ŁKS-em. Okoliczności sprzyjające: mecz będzie u siebie, przyjdzie 10 tysięcy kibiców, wszyscy będą za nami, chłopcy będą czuć wsparcie. Musimy nabrać pewności w grze, przekonać samych siebie do swej wartości w tej lidze.

- ŁKS - jak wy – też jest beniaminkiem. Więc może mieć podobne problemy....

- ŁKS ma spory potencjał personalny, dużą jakość w zespole. Zwłaszcza przejścia po przejęciu piłki do ataku szybkiego mogły imponować. Teraz doszedł jeszcze silny fizycznie napastnik holenderski Kay Teyan, a do środka pola - Dani Ramirez. Ktoś powie: łodzianie gładko przegrali z Legią. Ale w Warszawie mieli naprawdę dobre momenty. Owszem, Josue nie wykorzystał karnego, więc powinno być 2:0. Ale zaraz po przerwie mogło być 1:1. I nie wiem, jakby się skończyło, gdyby nie to, że Pekhart miał swój dzień i trochę postrzelał.

- A propos personaliów: takiego Daniego Ramireza chętnie by pan w Ruchu przygarnął?

- Wielu zawodników – gdybyśmy mieli taki wybór - wzięlibyśmy w ciemno; paru zostało w pierwszej lidze... Dani Ramirez do tych, których chętnie widziałbym u nas, też należy. Ale obracamy się w swoich realiach i nie ma o czym mówić…

- Zapytałem, bo A w Ruchu nie było do tej pory „hiszpańskiej tradycji”.

- No to może czas by było ją zacząć? (śmiech)

- To jeszcze krótka wycieczka w przeszłość. Wiosenne 3:3 z ŁKS-em przy Okrzei plasuje się w pańskim osobistym topie najbardziej „zawałogennych” meczów w trenerskim życiu?

- Na pewno było to spotkanie bardzo fajne dla kibiców, z fantastyczną huśtawką nastrojów, choć… niekoniecznie pożądaną przez nas, trenerów. Wolałbym spokojnie wygrać 4:0, prowadząc od 10 minuty (śmiech).

- Może być powtórka?

- Inne zespoły, inne rozdanie, inna liga, więc pewnie i sam mecz będzie wyglądać inaczej.

Sonda
O co powalczy Ruch w tym sezonie w ekstraklasie?

QUIZ. Królowie strzelców wystąp. Ilu poznacie byłych snajperów Ekstraklasy?

Pytanie 1 z 10
Tego pana wszyscy znają. Najlepszy strzelec MŚ 1974, dwukrotny król polskiej ligi, prezes PZPN. Już wiecie?
Grzegorz Lato
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze