Super Express: - 25 sierpnia minęło siedem lat od pana gola na 3:2 w meczu ze Spartakiem Moskwa, który dał Legii historyczny awans do fazy grupowej Ligi Europy. Wydawało się, że teraz jest idealny moment, by znów związał się pan ze stołecznym klubem.
Janusz Gol: - Mimo, że przez ostatnie dwa tygodnie trenowałem z rezerwami Legii, nie było tematu żebym został w tym klubie. Nikt ze mną o tym nie rozmawiał. Zresztą, szczerze mówiąc, zdawałem sobie sprawę jaka jest sytuacja w drugiej linii Legii i dlatego nie spodziewałem się propozycji kontraktu. Jestem wdzięczny, że mogłem poćwiczyć z drugą drużyną.
- Dlaczego Amkar upadł?
- Klub został rozwiązany, bo z powodu niewypłacalności finansowej nie dostał licencji na grę ani w Premjer, ani w drugiej lidze. W takiej sytuacji właściciel Giennadij Sziłow ogłosił zakończenie działalności. Szkoda…
- W Rosji zapracował pan na miano solidnego pomocnika. Nie było chętnych na kapitana Amkaru?
- Oferty były, ale nie na tyle konkretne, by czekać na ich finalizację. Poza tym stęskniłem się za rodziną. Przez ostatnie dwa lata mieszkałem w Permie sam. Żona dojeżdżała, ja też, kiedy tylko czas pozwolił meldowałem się w domu, ale takie życie z doskoku jest bardzo męczące.
- Po ponad dwóch miesiącach laby, żona nie wyganiała pana do pracy?
- Chyba miała mnie już dosyć, bo mówiła: znajdź sobie jakiś klub, ile możesz siedzieć w domu?! Ale wszystko w formie żartów. Tak naprawdę cieszyła się, że wreszcie ma męża przy sobie, a ja mogłem nadrobić zaległości w kontakcie z 2,5 letnią córeczką.
- W Cracovii ma pan zastąpić lidera drugiej linii Miroslava Covilo. Nie za bardzo pan zaryzykował wiążąc się dwuletnią umową z „Pasami”, które są na najlepszej drodze do pierwszej ligi?
- Gdybym się bał, że spadniemy, to siedziałbym w Warszawie. Wierzę w drużynę. Co do mojej roli, to wiadomo jak ważnym graczem był Covilo, ale mam swoje atuty. To dopiero początek sezonu i jestem dziwnie spokojny, że jeszcze powalczymy o awans do pierwszej ósemki. A ja zrobię wszystko, żeby w tym pomóc.
- Ze wspólnej pracy w Amkarze doskonale zna pan Stanisława Czerczesowa. Trener Cracovii Michał Probierz to taki polski Czerczesow?
- Mam za sobą dopiero jeden trening w Cracovii, dlatego trudno mi porównywać trenerów, ale pan Probierz ma zadatki na Czerczesowa…
- W niedzielę gracie z Legią. Zagra pan, strzeli gola?
- Wiadomo, karty są po stronie trenera. Ja jestem gotowy. O bramce nie myślę. Ważniejsze są punkty, których Cracovia bardzo potrzebuje.