Norweskie media informują, że sprowadzeniem Chukwu z Warszawy zainteresowany jest klub Bran Bergen, mający duże kłopoty z napastnikami. Sprawdziliśmy to w bardzo dobrym źródle i możemy przekazać kibicom z Łazienkowskiej dobre wieści: rzeczywiście szansa na to, że Chukwu opuści Legię na dniach jest duża. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Legia chętnie odda Chimę do Norwegii, a Norwegowie chętnie go wezmą. To wszystko sprawia, iż - jeśli nie stanie się po drodze nic nieoczekiwanego – obie strony osiągną porozumienie.
Jeśli chodzi o Legię, to wiadomo, że klub nie liczy tu na dobry zarobek, a raczej zminimalizowanie strat. Według nieoficjalnych informacji Chukwu kosztuje Legię 700 tysięcy euro rocznie, co oznacza drugą pod względem wysokości wypłatę w zespole! A jego dorobek bramkowy jest zerowy, zresztą trener Romeo Jozak w ogóle nie uwzględnia go w swoich planach. Nigeryjczyk w końcu chyba to zrozumiał, stąd zaawansowane rozmowy z Norwegami. Sezon w tym kraju zaczyna się dopiero 10 marca, więc odzwyczajony od gry Chukwu miałby sporo czasu na odpowiednie przygotowanie.
Nigeryjczyk do tego stopnia nie sprawdził się w Warszawie, że niektórzy zaczęli oficjalnie robić sobie żarty z niego, jak na przykład klub KS Blizne, który zgłosił się do Legii z propozycją wypożyczenia Chukwu. To było w konwencji żartu, ale na szczęście zainteresowanie Norwegów jest na poważnie. Zdaniem tamtejszych mediów jeden z przedstawicieli Brann przebywa już nawet w Warszawie, gdzie negocjuje szczegóły sprowadzenia Chukwu.
Legia jest zadowolona z postawy swoich podstawowych napastników, czyli Jarosława Niezgody i Eduardo, więc sprowadzenie kolejnego nie jest dla klubu priorytetem, o czym już informowaliśmy. Oczywiście, niczego wykluczyć nie można, zwłaszcza, że okienko transferowe jest u nas wciąż otwarte, jednak nie ma tu opcji poszukiwania "na siłę", byle szybko, byle jak, byle kogoś ściągnąć...
Sprawdź też: Chukwu zarabia 10 razy więcej od gwiazdy ligi Carlitosa!