Cracovia musiała przeprosić za naruszenie dóbr osobistych piłkarza. Dodatkowo klub został zobowiązany do wypłacenia Drumlakowi 10 tysięcy złotych i przekazania takiej samej kwoty Fundacji Anny Dymnej.
- To smutne, że w Polsce można narobić bałaganu, a potem załatwić wszystko zwykłym sprostowaniem. Tym bardziej, że ja nie zasłużyłem sobie na to, by ktoś wylewał na mnie pomyje - skomentował piłkarz. - Uważam, że to kwota niewspółmierna do tego jak zostałem potraktowany - dodał.
Chodzi o sprawę zwolnienia Drumlaka z Cracovii. Klub zarzucał mu m.in. niesportowe zachowanie i symulowanie kontuzji. Głośno było także o możliwym podrobieniu podpisu piłkarza na aneksie do kontraktu.
O tym, że Cracovia zamieściła przeprosiny, sam Drumlak dowiedział się dopiero od jednego z dziennikarzy wczesnym popołudniem.
- Jeszcze ich nie czytałem. Jest mi jednak niezmiernie przykro, że w ogóle do tego doszło. Słowa, które padły, były wymyślone i zupełnie niezgodne z prawdą. Chciano mnie zwyczajnie zdyskredytować - powiedział Drumlak.
Dodał, że próbował zakończyć sprawę bez udziału sądu. - Jestem osobą normalnie wychowaną i starałem się rozwiązać ten konflikt na bazie rozmów. Z panem prezesem Filipiakiem nie dało się jednak rozmawiać w sposób cywilizowany - dodał Paweł Drumlak.
Oto treść oświadczenia zamieszczonego na stronie internetowej cracovia.pl:
Zarząd MKS Cracovia SSA przeprasza Pana Pawła Drumlaka za swoje nieprawdziwe i krzywdzące go wypowiedzi naruszające jego dobre imię, jakoby "Zawodnik Paweł Drumlak decyzją Zarządu MKS Cracovia SSA został usunięty z Klubu za symulowanie kontuzji, unikanie treningów i bardzo słabą grę. (...) Po wyrzuceniu z Klubu, niezależnie od tego, że zawodnik w trakcie trwania kontraktu otrzymywał bardzo wysokie wynagrodzenie, po rozwiązaniu kontraktu na mocy decyzji PZPN w minionym miesiącu otrzymał "odszkodowanie" w wysokości 350 tysięcy złotych. W rozmowach mających na celu zakończenie sprawy oświadczył członkom zarządu klubu, że odstąpi od swoich żądań, jeżeli otrzyma kwotę 820 tysięcy złotych."