Dariusz Mioduski

i

Autor: Tomasz Radzik Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski: Chcę mieć dobrych graczy i tytuły, Portugalczycy są atutem, nie problemem

2019-02-12 22:05

Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa, udzielił "Super Expressowi" długiego wywiadu, w którym podsumował zimowe okienko transferowe w wykonaniu klubu z Ł3. Właściciel mistrzów Polski opowiedział o kulisach pozostania Carlitosa, zakusach Duńczyków na Niezgodę, sensie sprowadzenia Medeirosa, konflikcie trenersko-dziennikarskim i wyprawie do Azji, aby nabrać sił przed startem ligi.

„Super Express”: - Jak to było z tym Carlitosem? Wiemy, że zostaje, ale jakie były kulisy?
Dariusz Mioduski: Jakiś czas temu dostaliśmy ofertę z New York City. Była, powiedzmy, na tyle niezła, że można by rozpocząć negocjacje. Gdyby była istotnie mniejsza, albo z innego, przeciętnego klubu z MLS, to byśmy od razu ją odrzucili. Ale to tak naprawdę City Group, poważny klub, poważna organizacja. Nie chcieliśmy Carlitosa sprzedawać, ale „poszliśmy” do niego, żeby sam też mógł powiedzieć czego chce. Ma swoje lata, klub, jak mówiłem, jest poważny, a my w Legii nie blokujemy piłkarzy na siłę. Carlitos trochę się zastanawiał, ale w końcu oświadczył, że woli zostać w Legii i walczyć z nami o mistrzostwo. No więc został i cieszę się z tego. 
- A wie pan co zadecydowało? Nie dogadał się finansowo?
- Na pewno finanse nie były głównym czynnikiem. Oczywiście zakładam, że gdyby dostał propozycję zwalającą z nóg, to pewnie by naciskał na odejście… Chciał jednak zostać i walczyć z nami o mistrzostwo. Tak jak mówiłem, my nie chcieliśmy go sprzedawać, ale gdyby tak się jednak stało to i tak byliśmy przygotowani na jego odejście, bo w klubie nie jest już tak, że jak ktoś odchodzi to na gwałt musimy szukać zastępców. Mamy przygotowanych kandydatów na różne pozycje. I jeszcze jedno: czytam, że doszło do sprzeczki między nim a trenerem… To bzdura. Sa Pinto zadecydował, że skoro piłkarz może myśleć o transferze i przez to nie być w stu procentach skupiony na meczu, to nie powinien jechać. Uznał, że w Płocku poradzi sobie bez niego. To wszystko, reszta to wymysły. Dziś Carlitos już normalnie trenował.

Jarosław Niezgoda, Legia Warszawa, radość, bramka

i

Autor: Michał Wielgus Według nowego kontraktu Jarosław Niezgoda będzie zarabiał ok. 68 tys. zł miesięcznie brutto. Na zdjęciu napastnik Legii cieszy się po zdobyciu bramki w finale Pucharu Polski, Arka Gdynia-Legia Warszawa 1:2.

- A skoro o napastnikach rozmawiamy, to jak było z Niezgodą?
- - Było spore zainteresowanie Jarkiem, ale… Ostatnio nie grał, ale my wiemy, że to bardzo dobry piłkarz, tylko miał trochę kłopotów ze zdrowiem. Wiemy też jaka jest jego realna wartość. To nie był jeszcze czas na sprzedaż.
- Zainteresowanie było z Danii, tak?
- Stamtąd była bardzo konkretna oferta, zresztą kilka razy podwyższana, ale jest za wcześnie na takie decyzje. Został w Legii i niech wraca tu spokojnie do gry. Jestem przekonany, że pokaże się z bardzo dobrej strony. A wtedy zainteresowanie będzie jeszcze większe.

Iuri Medeiros w Legii

i

Autor: EAST NEWS Iuri Medeiros w Legii

- Niezgoda i Carlitos zostali, a doszedł Medeiros. Z jednej strony można usłyszeć, że piłkarsko to „kozak”, ale z drugiej pada pytanie czy jest sens sprowadzać piłkarza na którego wykupienie i tak was nie stać…
- Sa Pinto zna Medeirosa, liczy na niego i ja też mam nadzieję, że to wypali. Natomiast co do tego czy nas stać, czy nie… Poczekajmy. Wiadomo, że my chcieliśmy go wypożyczyć na rok, ale musieliśmy konkurować z klubami włoskimi. Stamtąd były opcje na pół roku i Sporting też tak chciał. Najważniejsze jednak, że jest klauzula wykupu…
- Ale podobno na poziomie 6 milionów euro. To prawda?
- Prawda.
- No to was nie stać…
- Ale przecież to nie jest dogmat. To, że jest 6 mln euro nie znaczy, że latem to będzie tak samo wyglądało. Zobaczmy jak zagra, jak mu się tu będzie podobało… Zagraniczni piłkarze często dopiero po przyjściu tutaj rozumieją jakim klubem jest Legia, jak się żyje w Warszawie i w wielu przypadkach nie chcą odchodzić. Często mamy odwrotny problem: chcielibyśmy, żeby ktoś, kto już się nie mieści do składu czy nawet 18-tki meczowej odszedł, ale on nie chce. Zobaczymy jak będzie z Medeirosem. Latem zawsze można przecież rozmawiać np. o ponownym wypożyczeniu.

Cafu, Legia Warszawa

i

Autor: Cyfrasport Cafu w barwach Legii Warszawa

- Medeiros, Rocha, Agra…. Cafu, Martins. Nie za bardzo portugalska ta Legia?
- Myślę, że każdy z nich coś wnosi albo wniesie do zespołu. Jeszcze niedawno nie mielibyśmy szans sprowadzić kogoś takiego jak Medeiros. Ale trafił do nas, bo zna Sa Pinto. Inaczej by się go tu nie udało sprowadzić. Po drugie, Portugalczycy to nacja lubiąca ciężko pracować, pewnie bardziej bym się martwił, gdyby to byli bardziej zabawowi Brazylijczycy. Korzystają też na tym młodzi Polacy, którzy zdobywają doświadczenie przy ich boku. Po trzecie, jaka to różnica, czy mamy Portugalczyka, Francuza, Słoweńca czy Słowaka? Gdyby za te same pieniądze można było mieć dobrych Polaków, to oczywiście bym tak wolał. Ale rzeczywistość jest inna. Najważniejsze, żeby mieć po prostu dobrych piłkarzy i wygrywać tytuły.
- Okienko formalnie jest jeszcze otwarte, ale przewiduje pan jakieś ruchy do czy z klubu?
- Raczej nie, ale okienko jest otwarte do końca lutego więc może się zdarzyć, że przyjdzie dobra oferta za naszego piłkarza, a wtedy będziemy ją rozważać, ale na pewno nie ostatniego dnia, bo wtedy zabrakłoby czasu na sprowadzenie następcy.
- A kogoś możecie jeszcze sprowadzić?
- - Jeśli ktoś odejdzie to będziemy myśleć.  

Legia Warszawa: Michał Kucharczyk

i

Autor: Press Focus Michał Kucharczyk po meczu Spartak Trnawa- Legia Warszawa 0-1

- Jak wygląda sytuacja z Kucharczykiem? Latem kończy mu się kontrakt…
- Piłka jest po jego stronie. Dostał od nas propozycję nowej umowy.
- To świeża sprawa?
- - Rozmawiamy od dłuższego czasu, a teraz ma już od nas konkretną propozycję.
- Malarz w końcu po sezonie odejdzie czy zostanie?
- To nie nasza decyzja. Arek ma dziś możliwość wyboru. Mówiłem już, że dostał od nas atrakcyjną i rozwojową propozycję pozostania w klubie. Pewnie niedługo wrócimy do rozmowy o jego przyszłość.
- A dostaliście już pieniądze za transfer Prijovicia?
- Nie wiem, ale nie martwię się tym, bo z takimi klubami jak PAOK nie mamy problemów z rozliczeniami.

Sa Pinto rwał się do Fornalika

i

Autor: MARCIN GADOMSKI/SUPER EXPRESS Sa Pinto rwał się do Fornalika

- Teraz mało przyjemna sprawa, konflikt trenera Sa Pinto z dziennikarką „Przeglądu Sportowego”, Izą Koprowiak. Jak pan patrzy na tę sprawę?
- Uważam oczywiście, że jest to niepotrzebne. Nikomu. Ani nam, ani „Przeglądowi”. Mam inną naturę niż Ricardo i na jego miejscu zareagowałbym inaczej. Ale z drugiej strony wiem, że czuje się traktowany przez niektórych niesprawiedliwie. Wciąż się go ocenia, że tyran, że dyktator, despota… Jest bardzo wymagającym perfekcjonistą, ale przeszkadza to głównie odstawionym piłkarzom i budowanie obrazu szatni oraz trenera na ich przekazach nie jest wiarygodne ani uczciwe. Sa Pinto to fighter, on to odbiera jako atak na siebie i na drużynę, a drużynę zawsze chroni…
- Ale doprecyzujmy: zamierza pan się jakoś włączyć w ten konflikt, czy zostawi go pan własnemu biegowi?
- Rozmawiam i będę rozmawiał z Ricardo, ale moim zdaniem obie strony powinny zrobić krok do tyłu i przywrócić normalne robocze relacje. Dość niepotrzebnych konfliktów wokół nas. Legie i tak bardzo chętnie się krytykuje za wszystko. Aż dziwne, że wygrywamy seryjnie mistrzostwo Polski, skoro nic nie robimy dobrze. To jest oczywiście irytujące, ale ja mimo wszystko postrzegam media bardziej jako naszych sprzymierzeńców, a nie wrogów.
- Skoro jest okazja, to wyjaśnijmy kolejne „plotki”: po pierwsze usłyszałem, że jest pan gotów wpuścić do klubu kogoś, kto kupiłby 20% akcji, a druga opcja: że poleciał pan do Azji, aby sprowadzić bogatego inwestora z Chin…
- Do Azji poleciałem, żeby odpocząć i nabrać sił przed resztą sezonu.
- I odpoczął pan?
- Tak. Byłem w miejscu, w którym miałem bardzo ograniczony dostęp do mediów. I dobrze (śmiech.) Natomiast co do pańskiego pytania: ja się nie odżegnuję od tego, żeby ktoś do klubu wszedł, ale musiałby to być kapitał, który zrobiłby różnicę. Na razie takiego nie widzę.
- O mistrzostwo jest pan spokojny?
- Zawsze będę się denerwował i zakładam, że na pewno będzie ciekawie, bo nasza liga wcale nie jest taka zła. Spokojny o tytuł nie jestem, ale głęboko wierzę, że na końcu to znów my się będziemy cieszyć.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze