Przyleciał, aby dogadać się w kwestii odejścia Peruwiańczyka z Lecha, ale negocjacje skończyły się awanturą.
"Super Express": - Jak będzie z Rengifo? Zostanie czy odejdzie? Działacze Lecha mówią, że przekazał pan im, że Hernan nie chce zimą odejść...
Ricky Schanks: - Działacze Lecha to kłamcy! Przecież ja tu przyleciałem po to, aby dogadać się, na jakich zasadach Hernan mógłby odejść. Chcieliśmy natychmiast rozwiązać kontrakt, dzięki temu dla Rengifo skończyłby się ten koszmar, a Lech zaoszczędziłby ćwierć miliona dolarów. I czym się to skończyło? Usłyszałem, że Lech nie zgadza się na odejście Rengifo, co więcej, przez ostatni weekend kolejny raz potraktowali go po świńsku.
- Po świńsku, czyli jak?
- W piątek i sobotę piłkarze mieli wolne. Wszyscy poza Rengifo. Hernan usłyszał, że musi trenować indywidualnie. Na piątek zaplanowano mu dwa zajęcia, a na sobotę jeden trening. Tylko jemu! Ciekaw jestem, po co mu każą tyle trenować, skoro i tak nie zamierzają pozwalać mu grać. Czasem to już nawet to wszystko jest bardziej śmieszne niż irytujące. Wystarczy skojarzyć fakty. Najpierw przesunęli go do Młodej Ekstraklasy. No to w pierwszym meczu Hernan strzelił dwa gole. I działacze Lecha tak się wystraszyli, że w kolejnych meczach ME zaczęli go już wystawiać tylko w końcówkach. Żeby czasem kolejnych bramek nie strzelił, bo wtedy kibice zaczęliby domagać się jego powrotu do pierwszej drużyny. A wiadomo przecież, że Rengifo bardzo by się tam przydał, bo poza Lewandowskim żaden z napastników goli nie strzela. Działacze Lecha tak się jednak zawzięli, że wolą gnębić Rengifo, niż pozwolić mu wrócić i pomóc Lechowi w lidze. Przecież nikt mi nie powie, że Hernan jest słabszy niż ci, którzy teraz tam grają.
- Da się jeszcze jakoś rozwiązać ten problem, czy obie strony będą się męczyły do lata?
- Ciężko będzie, ale jedno jest pewne - to, co się teraz dzieje, jest nie fair. Rengifo nie przyjechał do Polski, żeby grać z dziećmi z Młodej Ekstraklasy. Przecież to jest teraz jakiś kabaret. On jeździ po Polsce z tym młodym zespołem po siedem godzin autokarem, a potem gra kilka minut, w końcówce meczu. Piłkarz, który jest reprezentantem Peru, który strzelił dla Lecha sporo goli... Naprawdę byłoby lepiej, gdyby pozwolili mu odejść. Rengifo chciał być uczciwy, grać do końca kontraktu, ale Lech zabił w nim tę chęć. To klub jest winien tej sytuacji, a nie piłkarz. Efekt będzie taki, że Rengifo przemęczy się do lata, ale poznaniacy nie dostaną za niego ani dolara.
To wszystko bzdury!
Ricky Schanks rzuca pod adresem działaczy Lecha poważne oskarżenia. O komentarz poprosiliśmy dyrektora "Kolejorza", Marka Pogorzelczyka.
- To, co mówi Schanks, to bzdury! A co do przyszłości Rengifo, to trudno powiedzieć, kiedy się rozstrzygnie - powiedział Pogorzelczyk i... rzucił słuchawką.