"Super Express": - W meczu z Lechem dałeś świetną zmianę, ukoronowaną golem na 1:0 w 90. minucie. Dużo bramek nie strzelasz, ale za to ważne
Edgar Çani: - Tak się jakoś składa, że moje gole padają w szczególnych meczach. To jednak przypadek. Ja chciałbym trafiać w każdym spotkaniu. Tyle że przydałoby się więcej gry. Ostatnio wchodzę jak dżoker i to normalne, że jestem rozczarowany.
- Może nie jesteś jeszcze gotowy na pełne 90 minut?
- Jestem. Co prawda do Polonii dołączyłem miesiąc później niż inni, ale braki już nadrobiłem. Mogę grać cały mecz. Zresztą, gdyby to ode mnie zależało, to tak by było.
- W pierwszym składzie w ataku Polonii gra Sultes. Ale to raczej skrzydłowy
- No właśnie. Najlepiej by było, gdyby Sultes wrócił na skrzydło, a ja na środek ataku.
- Zbigniew Boniek, który polecił cię do Polonii, powiedział, że jeśli nie sprawdzisz się w polskiej lidze, to znaczy, że on nie zna się na piłce.
- Myślę, że Boniek nie musi się mnie wstydzić. Rozmawiam z nim od czasu do czasu, mówi, że liczył na to, iż dostanę więcej szans gry, ale zaznaczył, że jak na tyle ile gram, to jest dobrze. Czas działa na moją korzyść. Dużo rosłych napastników tak ma, że musi minąć trochę czasu, zanim zaczną strzelać seryjnie. Luca Toni zaczął być skuteczny, gdy miał 28 lat. Choć ja nie zamierzam czekać tak długo (śmiech).
Przeczytaj koniecznie: Wisła Kraków. Kazimierz Moskal poprowadzi drużynę do końca rundy - SONDA
- Prezes Wojciechowski też by nie czekał. Zdajesz sobie sprawę, jak nerwowego masz szefa?
- Tak, bo Boniek, przekonując mnie do gry w Polsce, zaznaczył, że prezes Wojciechowski jest "very special". Tyle że dla mnie to nic nowego. Prezydent Palermo, w którym grałem, jest taki sam.
- Jak się zaaklimatyzowałeś w Polsce?
- Bez problemów. Jestem synem albańskich uchodźców politycznych, więc różne rzeczy przeszedłem. Rodzice opuścili Tiranę, gdy miałem 11 miesięcy. Trafiliśmy do Włoch i choć to praktycznie moja ojczyzna, to nie zawsze było fajnie. Stereotyp Albańczyka jest taki, że to leń i przestępca, choć moja mama jest projektantem maszyn, a ojciec inżynierem. Trochę nieprzyjemności jednak mieliśmy, więc jeśli ktoś mnie pyta, jak się aklimatyzuję w nowym kraju, to odpowiadam, że teraz każda przeprowadzka jest niczym w porównaniu z tą pierwszą.
- Czegoś z Włoch brakuje ci w Polsce?
- Włoskiej kuchni. Nie brakuje mi natomiast przekręcania mojego nazwiska. Włosi mówili na mnie "Cani", zamiast "Cziani". A "cani" to w ich języku psy. Bardzo lubię te zwierzęta, ale średnio mi się podoba, jak ktoś mówi do mnie per "psy" (śmiech).
Edgar Çani
Urodzony: 22 lipca 1989 w Tiranie (Albania)
Wzrost/waga: 192 cm/87 kg
Kluby: Pescara Calcio (11 meczów, 3 gole), US Palermo (1 m, 0 g), Ascoli Calcio, Calcio Padova (19 - 2), Piacenza (13 - 4), Modena (34 - 5), Polonia Warszawa
Najlepszy moment w karierze: - Debiut w Serie A, w barwach Palermo. Na ten mecz przylecieli moi rodzice i mój występ był dla nich wspaniałą niespodzianką.
Najgorszy moment w karierze: - Pobyt w Padwie. Jej kibice to rasiści, wyzywali mnie tylko dlatego, że jestem Albańczykiem. Za każdym razem, gdy byłem przy piłce, drżałem, żeby jej nie stracić, bo wiedziałem, że będą szydzić.