Choć w pierwszej połowie nie padł żaden gol, to obie strony nie mogły narzekać na brak sytuacji. Potrafiły przedostawać się pod bramkę rywali. Przede wszystkim udanie robili to gospodarze, który grali bez respektu dla wicelidera Ekstraklasy. Piłkarze Korony wyraźnie nastawili się na sprawdzenie formy golkipera Lechii, Milinkovicia-Savicia. Do 60. minuty mieli 11 strzałów na koncie, w tym cztery celne. Chwilę później kolejne uderzenie w światło bramki oddał Jacek Kiełb, który dosłownie kilka minut wcześniej pojawił się na boisku. W przeciwieństwie do swoich poprzedników wykorzystał szansę!
Kiełb wygrał sprinterski pojedynek z obrońcą, spojrzał jak ustawiony jest golkiper Lechii i mądrym strzałem zmieścił piłkę w dalszym rogu bramki gości. Na tym trafieniu dżoker Korony się nie zatrzymał. W doliczonym czasie gry wbił gwóźdź do trumny gości!
Po dwóch porażkach Korona powróciła do wygrywania, dzięki czemu wskoczyła na 7. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Lechia pozostanie wiceliderem. Pierwsza dzięki lepszej różnicy bramek jest Jagiellonia, która ma jeszcze przed sobą spotkanie w 20. kolejce. W sobotę o godz. 18:00 zagra z Wisłą Płock.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
Bramki: Kiełb 61, 90
Korona: Małkowski – Grzelak, Diaw, Dejmek, Rymaniak – Możdżeń, Marković – Palanca, Aankour (88. Cebula), Abalo (81. Gabovs) – Przybyła (57. Kiełb)
Lechia: Milinković-Savić – Wawrzyniak, Janicki, Nunes, Wojtkowiak – Gamakov (73. M. Paixao), Kovacević – Peszko, Mila (64. Wolski), F. Paixao – Kuświk (65. Stolarski)
Żółte kartki: Grzelak, Rymaniak - Peszko, Kovacević, Janicki