"Super Express": - Gdzie się nauczyłeś tak dobrze grać głową?
Miroslav Covilo: - Przy niezłym wzroście (193 cm) zawsze byłem skoczny. A na dodatek odkąd jestem w Polsce, to piłka szuka mnie w polu karnym. Jak miałem 8 lat, zacząłem trenować karate. W sześć lat zdobyłem czarny pas. Dziś treningi sztuki walki procentują na boisku. Dzięki ćwiczeniom na macie mam niezłą koordynację, jestem rozciągnięty. Dobrze trzymam się na nogach i rzadko skarżę się na ból (śmiech).
Ondrej Duda i Legia Warszawa na rozstaju dróg. Słowak odejdzie?
- W wieku 14 lat miałeś już czarny pas i zrezygnowałeś z karate dla piłki?
- Tak było. Wszyscy moi koledzy w Serbii grali w futbol. "Miro, chodź, zapisz się do klubu" - namawiali. A że od małego kochałem piłkę, to nie musieli mnie długo przekonywać.
- Miałeś w swojej karierze sytuacje, gdy musiałeś wykorzystywać swoje umiejętności karate?
- Nigdy. W Serbii jest spokojnie. Nikt mnie nie zaczepiał, nie dążył do bójki na ulicy. Na boisku zdarzają się różne momenty, często emocje biorą górę, ale też nie było nigdy tak zapalnych sytuacji, żebym choćby pomyślał o użyciu technik samoobrony.
- Masz na koncie pięć goli w Ekstraklasie. Tyle samo trafień skompletował as Legii Warszawa Ondrej Duda. To twoim zdaniem najlepszy piłkarz polskiej ligi?
- Duda mimo młodego wieku już wiele umie, ale mnie najbardziej podoba się gra Semira Stilicia. Jak się na niego patrzy, to można odnieść wrażenie, że ma oczy dookoła głowy. Widzi wszystko. Technika super, dobrze ułożona noga. To kawał piłkarza.
- Zapytałem o Dudę nieprzypadkowo, bo krążą plotki, że Legia zaoferowała za ciebie dwóch zawodników i mocno zachęca na przeprowadzkę do stolicy.
- Nic o tym nie wiem i nigdzie się nie wybieram. Dobrze mi w Cracovii. Kraków to piękne miasto, a poza tym nie wyobrażam sobie dnia bez pysznej kawy na Rynku w towarzystwie mojego serdecznego druha z drużyny Sretena Sretenovicia (śmiech).