W lipcu 2022 roku, po ośmiu latach spędzonych w Monachium, Robert Lewandowski podpisał kontrakt z FC Barceloną i przeprowadził się z rodziną do stolicy Katalonii. W niej wciąż zachwyca na murawie i zapewnił sobie kolejny rok umowy do czerwca 2026 roku. Niewykluczone, że klub będzie chciał jeszcze przedłużyć ten kontrakt z napastnikiem, na co z pewnością nie narzekałaby jego rodzina. Zarówno żona Anna, jak i córki Klara i Laura znakomicie czują się w Barcelonie. To miasto może zresztą zostać ich domem na stałe.
Kontuzjowany Robert Lewandowski na hucznej imprezie. Nie mógł jej ominąć nawet z urazem
"To jest już nasz dom". Anna Lewandowska o Barcelonie
- W samej Barcelonie żyje się nam bardzo dobrze. Dzieciaczki chodzą do szkoły, są bardzo zadowolone. Świat piłkarski rozgrzewa całe miasto i nie tylko miasto. Fajnie się żyje. Myślę, że to jest już nasz dom - przyznaje Anna Lewandowska w ostatniej rozmowie z TVP Sport. Czy oznacza to, że rodzina kapitana reprezentacji Polski planuje zamieszkać w Barcelonie na stałe?
- Myślimy, że tak. Zobaczymy, co życie pokaże, ale myślimy, że tak - zakłada żona "Lewego", która czuje sporą zmianę na plus w porównaniu do wcześniejszego życia w Niemczech.
Luksusowe osiedle Roberta Lewandowskiego powstaje pod Warszawą! "Robi wrażenie"
Codzienność Lewandowskich. Podział obowiązków przy córkach
- Widać dość dużą zmianę dla nas. Tu jest większy luz. Życie przy plaży jest momentem, gdy możemy zbalansować swój czas. Nie tylko liczą się praca i mecze, ale możemy błogo spędzić czas z dzieciakami biegającymi boso po plaży. Czy to jest sobota, niedziela czy po szkole… Zawsze mówię, że my jesteśmy jak Hiszpanie w Polsce, tylko słońca nam brakuje - docenia obecne życie Lewandowska. Jej harmonogram od lat był dostosowany do meczów męża, a teraz doszły też obowiązki związane z edukacją dzieci. Małżonkowie muszą się nimi dzielić.
- Jeżeli chodzi o mój dzień, to rano zawozimy dzieci do szkoły i przedszkola. Mój mąż zawozi jedno, ja zawożę drugie. Robert jedzie na trening, ja jadę do swojego studia i wracamy o tej samej godzinie, aby odebrać dzieci, zjeść wspólnie lunch i spędzić czas po południu razem - zdradziła 36-latka.
