- Zawaliłem. To przeze mnie przegraliśmy ten mecz - bił się w piersi Ondrej Duda.
Po wyjeździe do Chin Miro Radovicia miał być liderem, ale ostatnio zawodzi, a Legia bez "Rado" jest coraz bardziej bezradna. W Gdańsku Słowak w bezmyślny sposób osłabił zespół, wylatując z boiska w 39. minucie. Mimo że miał już na koncie żółtą kartkę, nadepnął na wykonującego wślizg Grzegorza Wojtkowiaka, za co dostał czerwoną kartkę. Arbiter mógł dać tylko żółtą, ale efekt i tak byłby ten sam - Legia musiała radzić sobie bez Dudy.
- W dziesiątkę grało nam się trudno. Ondrej powinien bardziej uważać - stwierdził trener Henning Berg.
Zobacz: Ekstraklasa: Lech nie wykorzystał szansy! Tylko remis poznaniaków z Koroną Kielce
Legii prawie się upiekło. W 81. minucie wypełniona po brzegi PGE Arena eksplodowała z radości, gdy po strzale Antonio Colaka bramkarz gości Dusan Kuciak odbił piłkę już za końcową linią, ale sędzia po chwili zawahania odgwizdał (raczej słusznie) faul napastnika Lechii, który tuż przed uderzeniem odepchnął obrońcę Igora Lewczuka. Pięć minut później gospodarze zadali już nokautujący cios. Ładnym dośrodkowaniem popisał się Bruno Nazario, a Makuszewski strzelił głową do siatki. Jak gamoń zachował się w tej sytuacji Tomasz Brzyski.
- Biorę winę na siebie. Zagapiłem się, czekałem na piłkę i nie zauważyłem, że Makuszewski nadbiega za moimi plecami - kajał się "Brzytwa".