Piłkarze Śląska Wrocław mogą czuć niedosyt. Stwierdzenie oklepane, ale oddające przebieg sobotniej rywalizacji. Wrocławianie grali, wrocławianie atakowali, przez długi czas wrocławianie również tylko strzelali. Górnik? Ekipa Franciszka Smudy wyglądała po prostu źle. Łęcznianie rzadko w ogóle atakowali, a w defensywie wyglądali na tyle źle, że tylko nieskuteczności Roberta Picha oraz Kamila Bilińskiego zawdzięczają ledwie dwie stracone bramki. I ostatecznie cudem zdobyty punkt.
Zaczęło się znakomicie dla gospodarzy. Doskonałe spotkanie rozgrywał Sito Riera. To jego podania otwierały kolejne okazje Bilińskiemu. Ten do siatki trafił już w 16. minucie, a po kolejnych dwudziestu asystował przy golu Roberta Picha. Nokautuje ciosy wyraźnie osłabiły gości, którzy długimi fragmentami nie potrafili sklecić choćby jednej sytuacji strzeleckiej. A pod swoją bramką polegali głównie na gimnastycznych możliwościach Sergiusza Prusaka.
Tyle że Smuda znów miał nosa. Wprowadzony Szymon Drewniak już w 57. minucie zanotował gola kontaktowego, a o remisie przesądziła... centra Javiego Hernandeza. Niedokładna, zbyt głęboka, nieprzygotowana. Na tyle jednak trudna, że pozostająca daleko poza zasięgiem rąk Mariusza Pawełka. Pawełka, który załatwił w ten sposób swoim kolegom walkę o utrzymanie w lidze.
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 2:2
Bramki: Biliński 16, Pich 42 - Drewniak 57, Hernandez 81
Śląsk: Mariusz Pawełek 1 - Kamil Dankowski 2, Piotr Celeban 3, Adam Kokoszka 2, Mateusz Lewandowski 2, Aleksandar Kovacević 2, Ostoja Stjepanović 3 (88' Augusto), Łukasz Madej 3 (Mario Engels 82'), Sito Riera 5, Robert Pich 4, Kamil Biliński 4(64' Łukasz Zwoliński)
Górnik: Sergiusz Prusak 4 - Gabriel Matei 2, Przemysław Pitry 3, Aleksander Komor 2, Dariusz Jarecki 3, Grzegorz Bonin 2, Paweł Sasin 1 (69' Vojo Ubiparip), Łukasz Tymiński 1 (46' Szymon Drewniak), Grzegorz Piesio 2 (61' Piotr Grzelczak), Javier Hernandez 2, Bartosz Śpiączka 1