Fantastyczny mecz Górnika. Wyjątkowy. Łęcznianie w tym sezonie zwyczajnie nie potrafią w normalnych okolicznościach zdobywać kompletu oczek. Najpierw wygrali z Legią Warszawa - jakby nie patrzeć, mistrzem Polski - a teraz rozjechali rewelację rozgrywek. Ekipa Tomasza Wilmana w sobotnim spotkaniu nie wyglądała na zespół, który przynajmniej wierzył w sukces. Przyjezdni tylko przyjmowali kolejne ciosy, które regularnie wyprowadzali gospodarze. Najpierw w roli egzekutora dwukrotnie odnalazł się Grzegorz Bonin, na początku rozgrywek nowego sezonu Lotto Ekstraklasy bodaj najlepszy zawodnik Górnika. Dwa cudowne uderzenia okazały się nie do zatrzymania dla golkipera Korony Macieja Gostomskiego. Później dobili koroniarzy Bartosz Śpiączka i Slaven Jurisa. Zespół Wilmana swoich sytuacji nie doczekał się aż do 90. minuty i zanotował na Lubelszczyźnie bodaj najgorszy wynik w tym sezonie. Potwierdzając, że złocisto-krwiści znowu mocni są tylko na swoim stadionie.
Górnik Łęczna - Korona Kielce 4:0 (2:0)
Bramki: Bonin 28, 34, Śpiączka 55, Jurisa 82
Górnik: Prusak - Szmatiuk, Gerson, Komor, Leandro, Bonin, Danielewicz, Javi Hernandez (43' Jurisa), Drewniak, Piesio (76' Pitry), Śpiączka (85' Grzelczak)
Korona: Gostomski - Gabovs, Dejmek, Wierchowcow, Kallaste, Pilipczuk (58' Cebula), Grzelak, Możdżeń, Aankour, Palanca (58' Kiełb), Sekulski (82' Marković)