"Super Express": - To najbardziej sensacyjny powrót w historii polskiej ligi. Jak to się stało, że znów jest pan trenerem Wisły?
Przeczytaj koniecznie: Kasperczak za Skorżę: Wisłę poprowadzi trener, który procesował się z klubem i spuścił Górnika Zabrze do II ligi
Henryk Kasperczak: - Dobrze, że wróciłem, bo będzie można wymazać z pamięci nieszczęsne rozstanie z Wisłą kilka lat temu. Rozmawiałem z panem Cupiałem, wyjaśniliśmy nieporozumienia i nie ma problemu. Był spór sądowy, ale nie na podłożu osobistym. Chodziło mi wtedy o ochronę moich praw zawodowych. Teraz to już nieważne. Znów mamy wspólny cel - Wisła mistrzem i w Lidze Mistrzów.
- Cupiał jeszcze się nie zniechęcił?
Patrz też: "Kasperczak to może być w Gubinie, a nie w Lubinie "
- Nie. Widzę w nim taką samą determinację, jak wcześniej. Właśnie to mi się spodobało, że wciąż chce dokonać dużych rzeczy. Polskie kluby biją się o Ligę Mistrzów od 1997 roku. W końcu musi się udać.
- Na konferencji prasowej padło stwierdzenie, że to pan przysłał ofertę do Wisły...
- Powiem tak: z obu stron wytworzył się dobry klimat do rozmowy, więc spotkaliśmy się i jestem w Wiśle. Po wpadce z Górnikiem byłem przybity, spadek z ligi strasznie mnie zabolał. W Zabrzu dobił mnie brak napastnika. Nie chciałem być zapamiętany właśnie z tej wpadki w Górniku. Wracam i jestem żądny rewanżu za niepowodzenie w Zabrzu.
- Wisła kilka lat temu i ta obecna? Wtedy miał pan chyba lepszych piłkarzy...
- Wisła wciąż ma najlepszych piłkarzy w lidze. Nasza sytuacja jest komfortowa, przecież jesteśmy liderami. Jest na czym budować.
Czytaj koniecznie: Kasperczak: Tak chciała opinia publiczna
- Na wiosnę Wisła nie zdobyła nawet gola. Wie pan jak to zmienić?
- Rozmawiałem już z Pawłem Broż-kiem. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił, bo nawet najlepsi napastnicy świata mają przestoje. Paweł lada moment się odblokuje, a Wisła ruszy do przodu.