- Przyjąłem to z pokorą, szanuję decyzję podjętą przez PZPN. Trenerowi Smudzie życzę, by reprezentacja osiągała jak najlepsze wyniki, a jemu, by się dobrze wiodło - mówi dla ASInfo były selekcjoner między innymi reprezentacji Tunezji i Mali.
Losy Kasperczaka i Smudy splotły się wiosną 2002 roku, kiedy ten pierwszy przejmował bezpośrednio po nim drużynę krakowskiej Wisły. "Henry" nie chciał jednak oceniać pracy swojego konkurenta: - Nie znam warsztatu pracy Smudy. Jak każdy z nas miał wzloty, ale także i upadki. Nie zawsze osiągał cele takiej, jak chciał albo życzył sobie klub. Można natomiast powiedzieć, że jest to trener z dużym doświadczeniem, z niejednego pieca chleb jadł.
Kasperczak przyznał, że od początku wyścigu o funkcję selekcjonera faworytem mediów i kibiców był Smuda. Według byłego szkoleniowca Bastii, był to jeden z motywów stojących za decyzją PZPN. - W sondażach widać było, że to trener Smuda ma zdecydowaną przewagę nade mną. Franek zdecydowanie prowadził, zresztą taka była wola opinii publicznej. To był jeden z elementów, dla których go wybrano obok oczywiście wiedzy i dojrzałości w pracy.
Kasperczak nie zamierza jednak rezygnować z marzenia o poprowadzeniu polskiej reprezentacji. - Jeśli będzie propozycja to ją rozważę. Jednak w tej chwili o tym nie myślę. To co się teraz stało przyjmuję z szacunkiem i respektem, a co będzie w przyszłości to czas pokaże, a ja do tej przyszłości się dopasuję - puentuje uznany szkoleniowiec.
Kasperczak: Tak chciała opinia publiczna
W czwartek zarząd PZPN nominował na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski Franciszka Smudę. Głównym konkurentem "Franza" w walce o fotel opiekuna "Biało-czerwonych" był Henryk Kasperczak.