Na początku sezonu 2015/2016 kibice cmokali z zachwytu nad popisami Nikolicia, który po transferze z Videotonu do Legii po pierwszych 4 kolejkach miał na koncie 5 goli. Sezon zakończył z 28 trafieniami i koroną króla strzelców. Angulo przywitał się z naszą Ekstraklasą w jeszcze bardziej efektowny sposób, bo po 4 meczach ma tych goli aż 7!
Kompromitacja zawodnika Manchesteru City: Targował się z prostytutką
W meczu z Lechią Angulo znów błysnął, choć gdyby był bardziej skuteczny, mógłby zakończyć ten mecz z hat trickiem. W 39. minucie Górnik po raz kolejny pokazał, jak groźny jest przy stałych fragmentach gry. Rafał Kurzawa wrzucił daleką piłkę z autu w pole karne, piłkę zgrał Łukasz Wolsztyński, a dopadł do niej Angulo, który chytrym strzałem pokonał Dusana Kuciaka. Inna sprawa, że słowacki golkiper mógł zachować się lepiej przy tym strzale.
Lechia, w której składzie pojawili się w końcu Sławomir Peszko (po zawieszeniu za kartki) i Sebastian Mila (pierwszy mecz od 11 marca), w drugiej połowie rzuciła się do odrabiania strat. W 56. minucie nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym zachował się Mateusz Wieteska, który odbił piłkę ręką, a sędzia podyktował rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił Marco Paixao. Król strzelców z poprzedniego sezonu (18 goli, ex aequo z Marcinem Robakiem) ma już na koncie 4 gole.
- Mieliśmy szansę przywieźć do Zabrza coś więcej niż jeden punkt - żałował trener Górnika Marcin Brosz, ale więcej powodów do zmartwień miał Piotr Nowak, którego Lechia nie wygrała trzeciego meczu z rzędu. - W dalszym ciągu jesteśmy nieskuteczni i za łatwo tracimy bramki - grzmiał Nowak, który dzień po meczu mógł się jednak uśmiechnąć, bo Lechia podpisała dwuletnią umowę z obrońcą Błażejem Augustynem, który ostatnio występował we włoskim drugoligowcu Ascoli Picchio.