Super Express: - Kapitalny styl, w jakim Cracovia utrzymała się w lidze, to dla pana sukces porównywalny z mistrzostwem Polski zdobytym z Lechem w 2010 roku?
Jacek Zieliński: - Bez przesady. Mam satysfakcję ze stylu i wyników drużyny, ale pamiętajmy, że Cracovia wygrywała z zespołami z grupy spadkowej, które nieprzypadkowo walczyły o utrzymanie. Naszym celem od początku było wywalczenie 9. miejsca.
Lech Poznań mistrzem Polski 2015!
- Jak w tak krótkim czasie udało się panu przywrócić do żywych Deleu, Dariusza Zjawińskiego i Mateusza Cetnarskiego?
- Siedząc w domu, obserwowałem ligę i miałem pomysł na Cracovię. Gdybym nie wiedział, czego chcę od tej drużyny, to w życiu nie poszedłbym do Krakowa. Ci chłopcy zasłużyli, żeby dać im szansę.
- Który piłkarz miał szczególny wkład w wyniki "Pasów"?
- Cały zespół walczył jak o życie, ale zaimponował mi Miroslav Covilo. Rok temu przychodził do drużyny jako zupełnie anonimowy zawodnik, a w bardzo krótkim czasie stał się bardzo znaczącą postacią Ekstraklasy. Dla mnie był numerem jeden wśród pomocników.
- Mówi się, że Cracovia to specyficzny klub, w którym nie brakuje niezłych graczy i pieniędzy, ale i tak co roku dołuje.
- Nie przesadzajmy z tą krytyką! Są tu fajni ludzie, oddani kibice, niezły stadion i może nie największe, ale za to regularne płacone pensje. Rozmawiamy już z właścicielem o przyszłym sezonie i nasze ambicje sięgają tego, by powalczyć w grupie mistrzowskiej.
- Po tym jak odmienił pan "Pasy", w lidze już nazywają pana Kaszpirowskim.
- Eeee tam. To nie żadne cuda, tylko rzetelna praca sprawiła, że szybko przestaliśmy się martwić o utrzymanie.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail