Nastroje przed meczem w obu ekipach były skrajnie różne. Michał Probierz po porażce z Legią Warszawa 1:4 musiał gasić mały pożar. Odwrotnie niż Waldemar Fornalik, który po starciu z Górnikiem Łęczna i zwycięstwie 4:1 wydawał się mieć wreszcie zespół gotowy do seryjnego zdobywania punktów. Tyle że na murawie rozpędu Niebieskich nie było widać, a chorzowianie rzadko dochodzili do sytuacji strzeleckich. Co gorsza - to już dla kibiców i świadków widowiska - podobnie radzili sobie również ofensywni gracze Jagi i szybko starcie zaczęło przypominać typową ligową młóckę, w której zadecydować miała skuteczność największych indywidualności. Te lepsze okazał się mieć zespół z Podlasia, który po trafieniach Fiodora Cernycha oraz Konstantina Vassiljewa wyszedł na bezpieczne, dwubramkowe prowadzenie. Zwłaszcza trafienie Estończyka mogło zaimponować, bo bodaj najlepszy piłkarzy rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy popisał się efektownym golem z rzutu wolnego. Sprytnym, precyzyjnym, mocnym. Podręcznik futbolowego rzemiosła w jednym kopnięciu. Ruch stać było tylko na honorową bramkę z rzutu karnego już w doliczonym czasie gry. Autorem okazał się Piotr Ćwielong, ale ostatecznie Jagiellonia zainkasowała trzy oczka i wróciła na czoło tabeli ligowej. Pozostanie na nim przynajmniej do poniedziałku, gdy swoje spotkanie rozegrają zawodnicy Lechii Gdańsk.
Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2 (0:2)
Bramki: Ćwielong 90 (k) - Cernych 36, Vassiljew 44
Ruch: Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Michał Helik, Marcin Kowalczyk, Adam Pazio - Łukasz Surma (80' Bartosz Nowak), Maciej Urbańczyk - Piotr Ćwielong, Patryk Lipski, Łukasz Moneta (58' Miłosz Przybecki) - Jarosław Niezgoda (46' Jakub Arak)
Jagiellonia: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Jonatan Straus - Przemysław Frankowski, Taras Romanczuk, Jacek Góralski, Dmytro Chomczenowski (68' Karol Świderski) - Konstantin Vassiljev (85' Maciej Górski) - Fiodor Cernych (90' Przemysław Mystkowski)