W 27. minucie prowadzenie Śląskowi dał Sylwester Patejuk. Po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od nóg obrońców i wpadła do siatki. Jak się okazało, było to miłe złego początki. Jagiellonia wyrównała bowiem w ciągu... 3 minut. Najpierw w 31. minucie Dani Quintana pewnie wykorzystał rzut karny. W 34. minucie z kolei Dawid Plizga dobrał dobre podanie od Michała Pazdana, uderzył potężnie i piłka przełamała ręce broniącego ten strzał Mariana Kelemena.
ZOBACZ KONIECZNIE: WPADKA ARTURA BORUCA W PREMIER LEAGUE
Pazdam zapisał na swoim koncie również drugą asystę. Jednobramkowe prowadzenie Jagiellonii utrzymywało się długo. W 79. minucie Pazdan podał w tempo do Daniego Quintany, a Hiszpan najpierw ograł bramka, następnie obrońcę i wpakował piłkę do pustej bramki. - Prowadziliśmy w tym meczu 1:0, a jeszcze przed strzeleniem bramki mieliśmy kilka sytuacji, które mogliśmy wykorzystać. Potem straciliśmy gola z rzutu karnego. Nie wiem, czy powinien być karny czy nie. Do wyrównania doprowadził najlepszy zawodnik na boisku [Dani Quintana - red.]. W drugiej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji, ale najlepszy piłkarz na boisku strzelił trzecią bramkę - podsumował to spotkanie trener Śląska, Stanislav Levy.