Zachowanie ochrony i holenderskiej policji w stosunku do przedstawicieli Legii było pełne agresji. Właściciel Dariusz Mioduski został uderzony. Zapowiedział, że tak tego nie zostawi. Ponadto Josue i Radovan Pankov zostali zatrzymani, skuci w kajdanki jak pospolici przestępcy i noc spędzili w areszcie. Dopiero następnego dnia, późnym wieczorem wrócili do Polski.
Były legendarny kadrowicz Jan Tomaszewski był zażenowany zajściami w Holandii. - Wykluczyć ich na pięć lat z rozgrywek - grzmiał „Tomek” w rozmowie z „Super Expressem”. - Ukarać winnych. Tych, którzy wydali rozkaz, dla policji. Tych wszystkich ochroniarzy. Ochroniarze są po to, żeby doprowadzić piłkarzy w spokoju i zapewnić im wszystko, żeby mogli wyjechać z Holandii. Tego nie zrobili. To jest pierwszy przypadek na świecie i to musi być precedens! - nie owijał w bawełnę.
Tomaszewski uważał, że holenderski klub wszystkiemu będzie zaprzeczał, a winną za to, co się wydarzyło zrzucie na Polaków. Nie pomylił się. - Jestem przekonany, że oni będą mówili, że legioniści byli pijani, odurzeni, że prezes był nieprzytomny - wyznał. - Bo to są właśnie Holendrzy. „My nie jesteśmy nic winni. Broń Boże. My tylko ich tłukliśmy”. Apeluje do kibiców Legii. Pokażcie im jak wygląda prawdziwy porządek w profesjonalnym klubie. Będą mieli okazję w rewanżu na to, aby pokazać jak się zachowuje prawdziwy kibic - stwierdził.
Do wydarzeń w Alkmaar wrócił także Paweł Wszołek. Pomocnik Legii zwrócił uwagę na agresję ze strony policji i ochrony. - Osobiście nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, żeby tak traktowano nie tylko naszą drużynę, albo w ogóle Polaków - zaznaczył Wszołek w Canal+ Sport. - To dla mnie wielki skandal. Mam nadzieję, że konsekwencje zostaną wyciągnięte. Nikt nam nie może powiedzieć, że to po naszej stronie był problem. Ze strony policji i ochroniarzy była agresja. Szukali zadym. To był skandal - wypalił bez ogródek kadrowicz.