W niedzielny wieczór Termalica na własnym stadionie po pasjonującym meczu uległa Puszczy Niepołomice 2:3. Decydującego o awansie gola zdobył Konrad Stępień, mający już pięcioipółletni staż w ekipie z podkrakowskiej miejscowości. Jeszcze dłużej z Puszczą związany jest jednak trener Tomasz Tułacz.
Objął on zespół w sierpniu 2015 roku, jeszcze w drugiej lidze. Wywalczył z nim awans na zaplecze ekstraklasy, a teraz – po sześciu sezonach spędzonych na tym szczeblu – wspiął się do samej elity! Dla niego będzie to prawdziwa podróż sentymentalna, bo przecież – jako zawodnik mieleckiej Stali – na przełomie lat 80. i 90. zagrał w niej ponad sto spotkań. Teraz wróci do niej w nowej roli.
- Uczucie jest nieprawdopodobne – mówił w niedzielny wieczór przed kamerami Polsatu trener Tomasz Tułacz, który zaraz po końcowym gwizdku zniknął na ładnych kilka minut w czeluściach budynku klubowego Termaliki. Najpewniej po to, by opanować emocje towarzyszącej owej niezwykłej chwili. Ale i tak łamał się momentami głos, gdy już wrócił na murawę.
- Jestem dumny ze swoich zawodników. Dokonaliśmy niemożliwego. Czegoś, na co jednak pracowaliśmy konsekwentnie wiele lat: z osobami zarządzającymi, kibicami. Bycie w ekstraklasie dla tak małego klubu, jak Puszcza, to coś niesamowitego. Ale też pokazuje, że jeśli się ma marzenia, to można dokonać wielkich rzeczy – dodawał Tułacz przypominając, że ów gigantyczny sukces klub osiągnął na swe setne urodziny! - Energia, pozytywna energia, chęć zrobienia wyniku na stulecie klubu: to nas dopingowało – podkreślał.
No i w końcu naprawdę od serca podziękował podopiecznym. A nie dałoby się wśród nich zebrać nawet jedenastki takich, którzy w przeszłości mieli już do czynienia z ekstraklasą! - Gdybym mógł, przytuliłbym wszystkich moich zawodników i każdego z osobna ucałował w czoło! - Tomasz Tułacz na koniec jednoznacznie dał wyraz buzującym w nim emocjom i uczuciom!