Przyszłość Petraška była wielką niewiadomą od kilku tygodni. Czeski stoper zaczynał swą przygodę z drużyną siedem lat temu, przeszedł z nią szlak bojowy od drugiej ligi po Puchar i po mistrzostwo Polski, a teraz zabraknie go w bojach o wymarzoną Ligę Mistrzów. Przesłanek, że tak się stanie, było kilka: brak przedłużenia kontraktu w okresie, kiedy zazwyczaj strony się dogadują (czyli wiosną), medialne spekulacje o zainteresowaniu Czechem ze strony Legii, Lecha czy Sparty Praga, wreszcie jego nieobecność na pierwszych pourlopowych zajęciach.
Jest decyzja w sprawie przyszłości kapitana Rakowa
„Od 2. ligy po Mistrzowstwo Polski! Taka była moja podróż w tej pięknej, czerwono-niebieskiej koszulce, która zaczęła się 7 lat temu, kiedy jako totalny no-name przyjechałem do Częstochowy. Krok po kroku z wami, razem z niesamowita szatnia pełna świetnych zawodników i sztabem świetnych specjalistów, razem z łudźmy pracującymi w klubie, stworzyliśmy ta piękna historie” – napisał we wtorek Petrašek kilka chwil po klubowej informacji (zachowujemy oryginalną pisownię).
Czeski obrońca zwracał się przede wszystkim do fanów. „Dziękuje za każdy jeden dzień, kiedy byłem zawodnikiem Rakowa. Dziękuje bardzo za wasze wsparcie, dodawaliście mi siłę na boisku i poza boiskiem, kiedy nie było kolorowo. Dzięki temu niesamowitemu wsparciu mogłem walczyć i zawsze z siebie dawać wszystko i nigdy się nie poddać. Poza boiskiem się czułem jako jeden z was. Raków- klub, miasto i przede wszystkim wy kibice, zostajecie na zawsze w moim sercu. Dziękuje bardzo za wszystko, nigdy na to nie zapomnę!” - zapewnił.
Kibice poruszeni do głębi odejściem Petraška
Wpis Petraška nie przeszedł bez echa, a większość kibiców z trudem godziła się z faktem. „Dzięki Legendarny Kapitanie” – w tym tonie utrzymana była większość komentarzy. W wielu nie brakowało bardzo głębokich emocji: „Tomek moja serce pękło… Tomek zawsze będziesz naszym Czerwono Niebieskim Kapitanem”.