Joel Valencia, Piast Gliwice

i

Autor: Cyfra Sport Joel Valencia

Joel Valencia po transferze: To był wspaniały czas w Piaście, nigdy go nie zapomnę

2019-08-05 20:53

Dlaczego Joel Valencia (25 l.) zamienił Piast na Brentford? Czy miał oferty z innych polskich klubów? Co ma do powiedzenia kibicom z Gliwic? Najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu polskiej Ekstraklasy udzielił wywiadu "Super Expressowi", w którym opowiedział o najważniejszych ostatnich wydarzeniach z nim związanych.

"Super Express": - Jak przebiega aklimatyzacja w Anglii?
Joel Valencia: - Bardzo dobrze. Nie mam problemów, wszystko idzie w dobrym kierunku. Trafiłem do klubu, który bardzo mi odpowiada. Jest taki, jakby to powiedzieć, mały, familijny, wszyscy dobrze się tu czują. Przy czym przez słowo "mały" nie rozumiem, że słaby, biedny. Mały w porównaniu z wielkimi klubami Premier League. Brentford ma wszystko, co jest potrzebne do piłkarskiego rozwoju. Nasz stadion jest stary, klimatyczny, ale już buduje się nowy, w przyszłym roku będzie gotowy. Boiska do treningów? Po prostu fantastyczne, organizacja świetna. Brentford zapłacił za mnie 2 mln euro, za innych graczy 5 mln euro. Czyli, sporo może. Nie znam na przykład klubu z Hiszpanii, z Segunda Division, który wydawałby takie kwoty.

- Z ręką na sercu: to miałeś inne oferty, czy ta była jedyna?
- Chciałbym, żebyś to napisał wyraźnie: było sporo zapytań, z Rosji, Chin, Meksyku... Ale gdy dzwonili do klubu, słyszeli 1,5 czy 2 miliony euro, to już nikt nie oddzwaniał. NIKT. Kiedy więc czasem czytam, że 2 miliony euro za piłkarza uznanego najlepszym graczem ligi, to niewiele... No ale takie były realia. Pamiętajmy, że Piast nie jest wielokrotnym mistrzem Polski, tytuł zdobyliśmy po raz pierwszy dopiero teraz. Pamiętajmy, że Piast nie ma tradycji sprzedawania piłkarzy za duże pieniądze. 2 miliony za mnie to rekord, poprzedni był chyba milion... Gdybym był piłkarzem Legii lub na przykład Wisły, to pewnie w grę mogłaby wejść kwota 7-8 mln euro. No, ale jak mówiłem, Piast na tym polu takich tradycji, takich sukcesów nie miał.

- A miałeś oferty z innych polskich klubów?
- Do mnie nie zadzwonił żaden polski klub, do mojego menedżera też nie. Być może ktoś dzwonił do klubu, ale jeśli tak, to nikt mi takich informacji nie przekazał. A ile Legia zapłaciła za Carlitosa?

- Około 400 tysięcy euro plus 30 procent od kolejnego transferu...
- No właśnie. To też odpowiedź na to, czy któryś z polskich klubów mógł po mnie sięgnąć. Czy ktoś dałby za mnie 2 miliony euro?

- No nie.
- I to jest odpowiedź na pytanie, czy mój transfer do innego polskiego klubu był możliwy...

- Wracając do Piasta. Były wątpliwości, niedopowiedzenia co do twojego występu w drugim meczu z FC Rigą. Jak to było? Nie chciałeś w nim zagrać?
-Chciałem.

- To kto nie chciał, Brentford?
- Brentford na początku też nie miał nic przeciwko. Początkowy plan był taki, że zagram rewanż, a poźniej dopinamy transfer. Zdążylibyśmy, bo okienko w Anglii jest otwarte do 8 sierpnia.

- To co się stało, że nie wystąpiłeś jednak?
- Coś się popsuło w trakcie negocjacji między Piastem a Brentfordem. Pojawiły się jakieś zgrzyty, które sprawiły, że przyspieszono transfer i pomysł mojego występu w rewanżu upadł.

- Domyślam się, że nieprzyjemnie zaskoczył cię wynik tego spotkania?
- Oczywiście, że mnie niemile zaskoczył. Tym bardziej, że normalnie w dziesięciu meczach na dziesięć wygralibyśmy dziesięć. No ale trzeba też przyjąć do wiadomości, że tym razem się nie udało.

- A dwumecz z BATE? Szkoda ci tego, czy to już przeszłość? Na 180 minut mam wrażenie, że przez 170 byliście lepsi, a i tak BATE awansowało...
- Pewnie, że szkoda. Ale znów: trzeba to przyjąć do wiadomości. Piłkarze mogli być bardziej skoncentrowani, może trener mógł zrobić zmiany wcześniej... Teraz można gdybać, natomiast stało się to co się stało...

- To akurat był ten trudniejszy moment w Piaście. Natomiast całokształt wyszedł zdecydowanie pozytywnie...
- Oczywiście, nigdy nie zapomnę gry w Piaście, tego, że dał mi ten klub szansę. Nie zapomnę tego jaka tu była atmosfera. Nie zapomnę roli Kamila Koguta, szefa skautingu, który mnie sprowadził do klubu.

- Z tego co słyszałem, byliście jak rodzina. Skoro nawet wakacje spędzaliście razem...
- Tak, z Korunem, Kirkeskovem, Badią, Sedlarem i Hateleyem wybraliśmy się na Ibizę. W sumie z wszystkimi miałem bardzo dobre relacje, natomiast najlepsze z Kirkeskovem i Dziczkiem.

- Z kolegami z zespołu na pewno rozstałeś się w dobrej komitywie. A z działaczami?
- Też! Żeby było jasne. Bardzo doceniam Piasta pod każdym względem. A to że działacze negocjowali i chcieli dostać za mnie jak najwięcej, to przecież naturalne. Tak, jak powiedziałem, zawsze będę wdzięczny Piastowi, ale też uważam, że odwdzięczyłem się za zaufanie dobrymi występami na boisku. No i to, że nie odszedłem przecież gratis. Do kasy klubu trafią rekordowe, jak mówiłem, pieniądze. I fajnie, że Piast na mnie w żaden sposób nie stracił.

- O kwoty, co oczywiste, nie pytam, ale dla ciebie ten transfer to również wielki skok finansowy...
- Też, ale przede wszystkim piłkarski krok do przodu. Każdy piłkarz chce iść wyżej i wyżej. Dla mnie ten transfer jest właśnie takim krokiem do przodu. Piast po zakończeniu sezonu zaproponował podwyżkę, natomiast wiadomo, że w Anglii realia finansowe są zupełnie inne.

- Ne ma już tego mistrzowskiego Piasta. Nie boisz się że bez ciebie, Sedlara, Jodłowca klub może mieć problemy?
- Piast sobie poradzi. Piłkarze przychodzą, odchodzą, a odejście to nie jest śmierć, tylko normalna sprawa. Kibicom Piasta mogę powiedzieć, że zawsze będę jednym z nich, że zawsze będę trzymał kciuki za ten klub. Nie ma się co martwić. Piast sobie poradzi.

- A ty sobie poradzisz? Jesteś drobny, a wiadomo, że Championship ma swoje wymagania pod względem fizycznym...
- To samo pytanie słyszałem, gdy przyszedłem do Polski. Że liga fizyczna, że będzie mi ciężko. I co? Chyba nie wypadłem tu najgorzej. Mam nadzieję, że w Anglii będzie tak samo. Choć wiem, że muszę się wzmocnić pod kilkoma względami.

Najnowsze