Do meczu 26. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce przystąpiła osłabiona. W składzie "Scyzorów" zabrakło Pawła Golańskiego. Na prawej obronie zastąpił go Piotr Malarczyk, który także przejął opaskę kapitana. Miejsce "Malara" na środku bloku defensywnego zajął Kamil Sylwestrzak. Górnik Łęczna chciał oszukać przemeblowaną defensywę gospodarzy prostopadłymi podaniami, jednak w większości były one zbyt mocne także dla Fedora Cernycha. Znacznie groźniej atakowali kielczanie, jednak w pierwszej części gry brakowało im szczęścia.
Legia Warszawa zje jajka w dobrych humorach. Mistrz Polski wygrał z Piastem Gliwice
Po przerwie było już skuteczniej. Korona wciąż przeważała i tym razem udokumentowała to bramkami. Wynik w 66. minucie otworzył Jacek Kiełb, który popisał się fantastycznym strzałem. Po uderzeniu "Ryby" w okienko Sergiusz Prusak nawet nie zareagował. Już pięć minut później było 2:0 dla gospodarzy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Kamil Sylwestrzak, który znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Przyjezdni próbowali zdobyć chociaż kontaktową bramkę, jednak dobrze między słupkami Korony spisywał się Vytautas Cerniauskas.
Dla zespołu z Kielc było to trzecie zwycięstwo w 2015 roku. Zespół Ryszarda Tarasiewicza po przerwie zimowej nie przegrał żadnego z siedmiu spotkań. Kielczanie maszerują więc śmiało w górę tabeli. Trzy punkty zdobyte z Górnikiem sprawiły, że są już na 9. miejscu w Ekstraklasie. Do Lechii Gdańsk tracą jednak tylko jeden punkt. Łęcznianie plasują się dwie lokaty niżej z 32 "oczkami" na koncie.
Korona Kielce - Górnik Łęczna 2:0 (0:0)
Bramki: Kiełb 66, Sylwestrzak 71
Korona: Cerniauskas – Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak, Leandro – Kiełb (86. Pyłypczuk), Jovanović, Fertovs, Kapo, Luis Carlos – Porcellis (89. Trytko)
Górnik: Prusak – Mierzejewski, Szmatiuk, Kalkowski, Mraz – Bonin, Nikitović (72. Rudik), Nowak, Burkhardt (82. Sasin), Cernych – Hasani (57. Bożok)
Żółta kartka: Sylwestrzak
Czerwona kartka: Kalkowski (79., za dwie żółte)