"Super Express": - Spodziewałeś się tylu epitetów i gwizdów pod swoim adresem?
Bartosz Bereszyński:- Sądziłem, że będzie... gorzej. Oczywiście były bluzgi, ale bardzo mi pomogli fani Legii. To krzepiące, że 2,5 tysiąca naszych kibiców przekrzyczało prawie 40 tys. fanów Lecha. Skandowali moje nazwisko, dzięki czemu nie było słychać tego obrażania mnie.
Zobacz również: Lech - Legia wynik 1:1. Hit 13. kolejki na remis. Zapis relacji na żywo
- Remis w Poznaniu was zadowala?
- Jest niedosyt, bo uważam, że jesteśmy mocniejszą drużyną od Lecha. W drugiej połowie mieliśmy trzy stuprocentowe sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Lepszy jednak punkt niż zero.
- Kuba Kosecki narzekał, że piłkarze Lecha strasznie go skopali.
- Bo tak było. Gdyby to był zwykły mecz, to nie wiem, czy byłby w stanie dojść do autobusu. Ale waga spotkania sprawiła, że na adrenalinie jeszcze na kolację z nami poszedł (śmiech). Wszyscy jesteśmy poobijani, ale nie mamy pretensji do Lecha. Mecz był ostry z obu stron.
- Wróciłeś do składu po kontuzji. Jak forma?
- Z Lechem grało się ciężko, ale zawsze tak jest po dłuższej przerwie. Miałem poza tym tylko 2 minuty na rozgrzewkę przed tym, jak zmieniłem Brozia. Ale dałem radę. Czuję, że mam wysokie umiejętności i jeszcze nieraz je zaprezentuję.
Przeczytaj także: 13. kolejka pod znakiem meczu Lech – Legia. Choć najwięcej emocji w Szczecinie
- Jutro gracie z Zawiszą, który w ostatniej kolejce pokonał na wyjeździe Śląsk.
- Musimy na Zawiszę uważać, robi na mnie duże wrażenie. Ten pomocnik Goulon nie dość, że jest ogromny, to i zaawansowany technicznie. Jedziemy jednak do Bydgoszczy po trzy punkty.