Legia w tym sezonie gra futbol skuteczny, ale też beztroski. Niemal w każdym meczu traci bramki, ale siłę ognia ma tak dużą, że straty udawało jej się odrobić, i to najczęściej z nawiązką. Aż do ostatniej kolejki, gdy przegrała pierwszy mecz (1:2 z Jagiellonią). Lech to styl zupełnie inny - uważna, konsekwentna gra obronna i wyrachowane czekanie na błąd rywali. Aż cztery mecze w tym sezonie "Kolejorz" wygrał 1:0.
- To jest wielka i cenna umiejętność: mało strzelają, ale za to potrafią tych goli nie tracić. Dzięki temu zdobywają dużo punktów - docenia klasę rywala trener Legii Jan Urban. - My strzelamy dużo, ale nasi doświadczeni obrońcy popełniają takie błędy, jakby im dopiero wczoraj dowody osobiste wydali.
Jak będzie w niedzielę? Czy "Kolejorz" zatrzyma ofensywę Legii i zada decydujący cios, wykorzystując kolejne wpadki stołecznych defensorów?
- Gdyby to był mecz na wyjeździe, zagralibyśmy tak jak zawsze - konsekwentnie i na zasadzie, że zawsze coś wpadnie z przodu. Tym razem będzie jednak inaczej - gramy u siebie, a tu bywa różnie, zdarzały nam się dobre mecze, ale bywało też słabo. Musimy zagrać solidnie w defensywie, a z przodu z polotem i pomysłem. I obyśmy to wykorzystali - analizuje Wołąkiewicz, obrońca Lecha. - Cieszymy się, że nie tracimy bramek i oby tak było dalej. Ale dobrze wiemy, że z przodu musimy trochę poprawić grę i mam nadzieje, że będzie to widoczne już w niedzielnym meczu.
Lech strzelił w tym sezonie 15 goli - najmniej ze wszystkich zespołów z ligowej czołówki. Aż 10 goli więcej ma na koncie Legia, a sam Ljuboja trafił do siatki aż 9 razy.
- Wiem, że to niekonwencjonalny zawodnik, potrafi zrobić z piłką różne rzeczy. To na pewno bardzo groźny piłkarz, ale wiemy, jak gra. Trzeba będzie się nim dobrze zaopiekować - komentuje Wołąkiewicz, a zapytany, czy Ljuboja w niedzielę przejdzie poznańską defensywę, odpowiada stanowczo i bez wahania: - Nie przejdzie. To nie jest tak, że mam nadzieję, że nie przejdzie. Ja wierzę w to, że nie przejdzie. Zagramy na zero z tyłu, a z przodu na pewno coś strzelimy.
Do pierwszego składu Legii wraca jej kapitan - Michał Żewłakow. - Jedziemy do Poznania po trzy punkty - zapowiada "Żewłak".
- Remis? Nie byłby to zły wynik. Ale bramkowy, najlepiej 3:3 - uśmiecha się trener Urban.