Jak na razie Lech nie porywa swoją grą
W ostatnim sprawdzianie przed rewanżem Lech niespodziewanie przegrał 1:2 u siebie z Zagłębiem Lubin. W ogóle w tym sezonie Kolejorz w lidze aż pięć razy przegrał na własnym boisku. - Stadion przy Bułgarskiej powinien być twierdzą nie do zdobycia, ale w tym sezonie tak nie jest - powiedział Piotr Reiss. - Nie wiem z czego wynika ta przypadłość. Ubolewam nad tym. Jednak twierdzę, że dwa razy z rzędu Lech nie przegra u siebie. Nie przystoi to drużynie o takiej sile i możliwościach. Mam nadzieję, że w rewanżu z Bodo kibice na Bułgarskiej poniosą piłkarzy do zwycięstwa. Jak na razie Lech nie porywa swoją grą, ale może rozkręca się powoli, tak jak to było jesienią? Wtedy też zespół nie wystartował za dobrze, ale później było coraz lepiej. Teraz jest podobnie, bo początek nie jest optymistyczny, bo mistrz pogubił punkty z niżej notowanymi rywalami. Może za bardzo trener John van den Brom skupił się na pucharach? - zastanawiał się.
Pudło Filipa Marchwińskiego
Do rewanżu Lech przystępowałby z lepszej pozycji, gdy nie Filip Marchwiński, który w pierwszym spotkaniu zmarnował wymarzoną sytuację. - Mimo że nie lubię ganić zawodników, to muszę mu to wytknąć - stwierdził Reiss. - Na takim poziomie trzeba wykorzystywać tak świetne okazje, bo druga próba się nie zdarzy. Szkoda, że Filip nie zamienił tej sytuacji na gola. Wygrana stawiałby Lecha w lepszym położeniu i dawała mu przewagę psychologiczną - dodał były napastnik Lecha.
i