Legia Warszawa - Wisła Płock 3:1 (2:1)
Bramki: 22', 75' Niezgoda, 26' Kante - 34' Furman
Kartki: Lewczuk - Daehne, Furman
Legia: Majecki - Vesović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Karbownik - Martins, Antolić (90. Cafu) - Wszołek, Kante (73. Gwilia), Luquinhas - Niezgoda (86. Kostorz)
Wisła: Dahne - Stefańczyk, Michalski, Uryga, Tomasik - Rasak, Furman - Sahiti (63. Ambrosiewicz), Szwoch (86. Angielski), Merebaszwili - Ricardinho (76. Nowak)
Po zwycięstwie z Lechem Poznań, Legia jest nie do poznania w domowych spotkaniach. W trzech poprzednich meczach na Łazienkowskiej podopieczni Aleksandara Vukovicia zdobyli łącznie szesnaście bramek. Nie mogło więc dziwić, że to gospodarze sobotniego spotkania byli zdecydowanymi faworytami.
A Wisła Płock zaczęła się o tym bardzo szybko przekonywać. Niemal od początku rywalizacji to Legioniści byli stroną przeważającą. Na bramkę Thomasa Dahne co chwila szybował jakiś strzał. Bardzo aktywny w tym elemencie gry był Jose Kante. Ale to jego partner z ataku otworzył wynik spotkania. Zawodnik z Gwinei miał jednak przy tym swój udział.
W 22. minucie świetnie zagrał do Jarosława Niezgody, który wyszedł sam na sam z bramkarzem płocczan. Napastnik był nieco wyrzucony do boku, ale poradził sobie z tym doskonale. Oddał mocny strzał po długim rogu, a piłka wpadła do siatki. Na drugi cios Legii nie trzeba było czekać długo. Tym razem role się odwróciły.
To Niezgoda w 26. minucie asystował przy golu Kante. 29-latek huknął zza pola karnego, a Dahne nie miał szans na skuteczną interwencję. I gdy wydawało się, że gospodarze pójdą po kolejne trafienia, niespodziewanie odpowiedziała Wisła. W 33. minucie Jarosław Przybył podyktował rzut karny dla gości. Oglądając powtórki uznał, że Domagoj Antolić faulował na skraju szesnastki Giorgi Merebaszwiliego.
Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Dominik Furman i dał bramkę kontaktową swojemu zespołowi. Od tego momentu gra się nieco wyrównała. W drugiej połowie Nafciarze częściej utrzymywali się przy piłce, ale to Legia stwarzała sobie kolejne groźne sytuacje. W 74. minucie Niezgoda strzelił w słupek, po tym, jak piłkę wyłożył mu Luquinhas.
Napastnik zrehabilitował się jednak błyskawicznie. Kilkadziesiąt sekund później zamienił dośrodkowanie Antolicia na gola i zapewnił Wojskowym komplet punktów. Tym samym Legia zapewniła sobie fotel lidera i udanie zamknęła 2019 rok na Łazienkowskiej.