Kiedy rok temu podpisywał umowę ze stołecznym zespołem, zapewniał, że w naszej lidze będzie gwiazdą. Niestety, błyszczał zwykle na ławce rezerwowych albo na trybunach.
A kiedy już z rzadka wybiegał na boisko, był przeraźliwie nieudolny. Legia wypożyczyła go więc do hiszpańskiego Eibar, gdzie piłkarz był o wiele skuteczniejszy, bo zdobył dwa gole. Jednego z rzutu karnego, a drugiego - mocnym strzałem do... własnej bramki. Nic więc dziwnego, że szefowie Legii poszli wreszcie po rozum do głowy i pozbyli się piłkarza, którego śmiało można nazwać największą transferową pomyłką ubiegłego sezonu.