Leszek Ojrzyński dla gwizdek24.pl: Zapraszam Wawrzyniaka na pierogi - WYWIAD

2011-09-19 14:44

Trener lidera T-Mobile Ekstraklasy zespołu Korony Kielce - Leszek Ojrzyński (38 l.) ciężko i długo pracował na to, żeby prowadzony przez niego klub znalazł się na pozycji lidera najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Charakterny szkoleniowiec, po drodze nie miał łatwo. W programie Liga+ Extra Ojrzyński wspomniał, jak za czasów pracy Błękitnych Stargard Szczeciński piłkarze musieli walczyć o jedzenie, a obecny obrońca Legii Warszawa - Jakub Wawrzyniak (28 l.) dosłownie połykał pierogi. Wawrzyniak stwierdził, że to tylko legendy. W ramach odświeżenia pamięci piłkarza - trener Ojrzyński za pośrednictwem portalu gwizdek24.pl zaprasza Wawrzyniaka na pierogi!

Gwizdek24.pl: - Co jest receptą na skuteczną grę Korony Kielce?

Leszek Ojrzyński: - Jesteśmy na razie tylko po siedmiu kolejkach i o tym trzeba pamiętać, daj Boże żeby tak było dalej, ale pamiętajmy liga jest długa. Musi być chemia między zawodnikami i trenerem, musi być zaufanie i szczerość. Trener wymaga pewnych rzeczy, a  rolą zawodnika jest to wypełniać. To jest podstawą tego wszystkiego. Jest wiele środków, żeby to osiągnąć. Trzeba z pewnością dotrzeć do zawodników.

-  Pan się wydaje być człowiekiem, który w szatni nie przebiera w słowach.

- Trener musi dopasować się do grupy i wtedy wie doskonale, czy trzeba walnąć pięścią w stół, czy pogłaskać. Nie można być tylko jednym, bo z różnymi ludźmi się ma do czynienia i każdy ma inną osobowość. To jest delikatna sprawa i trzeba umieć się w tym poruszać. Drużyna musi stanowić całość. O niektórych rzeczach mówi się w szatni przy wszystkich, a o innych pojedynczo. Nie można przegiąć w jedną stronę. Potrzeba równowagi.

Przeczytaj koniecznie: Lennox Lewis do Artura Szpilki: Chłopaku będziesz mistrzem świata!

- Połykanie przez Jakuba Wawrzyniaka pierogów za czasów, gdy prowadził pan Błękitnych Stargard Szczeciński urosło do rozmiarów sporej anegdotki. Miał pan okazję porozmawiać z nim o tym?


- Nie rozmawiałem z nim o tym, ale jak dojdzie do meczu Korony z Legią to zaproszę go, przed meczem na pierogi i mu przypomnę jak to było. Bo wtedy każdy łykał te pierogi i także Kuba, żeby jak najszybciej wprowadzić je do przewodu pokarmowego i żeby nikt mu nie zabrał. Trzeba było być uważnym bo jak się zagapiło to mogło zginać coś z talerza. Wszyscy byli głodni i czasami była walka o jedzenie.

- W jednym z wywiadów Wawrzyniak wspomniał, że to wcale tak nie było i już nie może się doczekać meczu z Koroną.

- Jak tego nie pamięta to najwyraźniej ma krótką pamięć, a jest młodym człowiekiem, młodszym ode mnie. Dawno się z nim nie widziałem, chciałbym z nim porozmawiać: co u niego, jak rodzina, w tej biedzie spędziliśmy, co prawda tylko pół roku, ale to zawsze jakieś doświadczenie. Cieszę się, że mu się powiodło.

- Co Korona musi zrobić by nie stać się jedynie rewelacją pierwszych meczów tego sezonu?

- U nas będzie to bardzo ciężkie, bo my nie mamy szerokiej kadry zawodniczej, tak mocnej jak na przykład Polonia, Legia (rozmowa przeprowadzona po Derbach Warszawy). Mamy ambitnych chłopców, którzy chcą pracować, ale pamiętajmy, że nasze zaplecze to piłkarze którzy jeszcze niedawno grali w II, III lidze czy w Młodej Ekstraklasie. Robią postępy, ale na pewno dla niektórych ekstraklasa to jeszcze za wysokie progi.

Patrz też: Derby Warszawy: Polonia rządzi w stolicy!

- Korona pod kątem budżetu do ligowych potentatów nie należy, a czy pan jako trener rewelacji tego sezonu byłby w stanie poradzić sobie w największych klubach tej ligi?

- Jestem gotowy na wszystko, bo taka jest moja rola. Ja swoje już przeżyłem, w tych niższych ligach, gdzie było naprawdę gorąco nie przelewało się, były cięższe chwile i taka jest moja droga, że stopniowo, powoli doczekałem się pracy w Ekstraklasie i tu zbieram szlify. To dla mnie kolejne doświadczenie. W następnej drużynie musiałbym robić tak, żeby dać sobie radę. A środki i metody to są do każdej drużyny inne.

- Co trener powinien dodawać do swojego warsztatu podejmując się prowadzenia coraz większych drużyn?

- Ja od zawsze mówiłem, że w Ekstraklasie praca jest łatwiejsza. niż w drugiej czy trzeciej lidze, bo tu się ma lepszych piłkarzy, lepszą organizacje i większe pole do popisu.

- Dzięki doświadczeniom z niższych lig pański warsztat jest bogatszy od trenerów, którzy niemal od razu wskoczyli na wygodne posadki?

- Ale Ci co nie przebyli tej drogi, też sobie dobrze radzą: Skorża, Urban, Kafarski. Natomiast przyznam, że w niższych ligach się ciężej pracuje - tam trzeba zakasać rękawy i żeby coś osiągnąć trzeba zwyczajnie wylać więcej potu.

Najnowsze