Szczególnie pojedynek z ekipą z Kolonii jawi się ekscytująco, zważywszy na fakt, iż legendą „Koziołków” jest Lukas Podolski. Mistrz świata z 2014 roku generalnie w całej Bundeslidze jest ikoną. Najświeższym dowodem – akcja drugoligowca z Norymbergi, który właśnie piłkarza Górnika poprosił o przedstawienie miejscowym kibicom nowego nabytku 1.FC Nürnberg. Jest nim dobrze znany na polskich boiskach Kanji Okunuki.
23-letni japoński skrzydłowy do Europy przyleciał latem ub. roku, na zaproszenie zabrzan. Pokazał się z dobrej strony, w 26 meczach ligowych zdobył cztery gole i przy Roosevelta uznano, że za wszelką cenę należy mu się nowy kontrakt. - Życzeniem klubu jest zatrzymanie Okunukiego. Dołożymy wszelkich starań, by został u nas na kolejny sezon – jeszcze w kwietniu mówił „Super Expressowi” prezes Adam Matysek.
„Za wszelką cenę” oznaczało jednak kwotę, która nie przekraczałaby możliwości Górnika. Potrzebny był transfer definitywny, bowiem do tego momentu Okunuki był tylko wypożyczony z drugoligowego Omiya Ardija. Sprawa rozbiła się jednak ostatecznie o 300 tys. euro: tyle za Japończyka nie wyłożył Górnik, wyłożyła za to ekipa z Norymbergi. Przedstawiając go zaś w mediach społecznościowych swym kibicom, sięgnęła po pomoc Podolskiego.
Napastnik śląskiej drużyny nagrał – na Arenie Zabrze i w koszulce Górnika – specjalne przesłanie, skierowane do niedawnego partnera z drużyny, a rozpoczynające się tradycyjnym japońskim powitaniem „Konnichiwa!”. Japońskie słowa nie są niczym nadzwyczajnym w ustach Podolskiego: przez 2,5 roku był przecież piłkarzem Vissel Kobe, sięgając z tym klubem po krajowy puchar. Teraz – choć już po niemiecku – Poldi życzył Okunukiemu powodzenia w zmaganiu się z wyzwaniami w nowym klubie.
Japończyk – dziękując za wsparcie i za możliwość wspólnej gry przez 10 miesięcy - odpowiedział niedawno zabrzańskiemu koledze w języku angielskim. To o tyle ciekawe, że podczas gry w Górniku właściwie nie posługiwał się w ogóle tym językiem, a za tłumacza służył mu najczęściej Daisuke Yokota, który do Zabrza zjechał kilka tygodni później.