„Super Express”: - Co pan czuje, gdy patrzy na dokonania Rakowa w tym roku?
Marek Papszun: - Mam dużą satysfakcję z wyników oraz poczucie dobrze wykonanej pracy. Powiedziałbym nawet, że bardzo dobrze wykonanej, bo w końcu cały czas jest progres. Rozwijamy się. Każdy rok jest lepszy od poprzedniego. Tylko się cieszyć.
- Potrafi pan wskazać, gdzie w tym wszystkim jest „sufit” zespołu?
- Trudno powiedzieć. Mam nadzieję, że go jeszcze nie przebiliśmy. Wierzę w to, że stać nas na jeszcze więcej. Nie są to puste słowa z mojej strony. Jednak do tego wszystkiego potrzeba konsekwencji, cierpliwości i dalszego rozwoju na wszystkich płaszczyznach. Zarówno organizacyjnych i sportowych. I właśnie tak działamy.
- Raków prowadzi w lidze z przewagą dziewięciu punktów nad Legią. Co pan na to, gdy przypisują wam już mistrzostwo Polski?
- Powiem tak: sprawa tytułu nie jest rozstrzygnięta. Nie ma tutaj z mojej strony żadnej kurtuazji, bo tak do tego podchodzimy z drużyną. Nie zakładaliśmy, że będziemy liderem z taką przewagą. Oczywiście, mam dużą satysfakcję, że udało się wypracować tyle punktów. Jednak teraz musimy potwierdzić klasę. Tak naprawdę to nic jeszcze nie wygraliśmy w tym sezonie. Przewaga nad resztą stawki to nasz atut, ale mnie interesuje to, aby jak najlepiej przygotować piłkarzy do decydującej walki o mistrzostwo. Wszystko co robimy właśnie temu służy.
- To jak ocenia pan zimowe przygotowania?
- Mamy za sobą już pierwszy okres przygotowawczy, który bardzo dobrze przepracowaliśmy u siebie i na zgrupowaniu w Holandii. To także kolejny etap naszego rozwoju. Chcemy mierzyć się z silnymi rywalami, z którymi na co dzień nie rywalizujemy, a są na wyższym poziomie od nas. Wszystko po to, aby zaprocentowało to w przyszłości. Poza tym chcemy zminimalizować kwestie przypadku.
- Runda rewanżowa będzie spokojniejsza dla Rakowa ze względu na wspomniany zapas punktowy nad konkurentami?
- Nie zastanawiam się nad tym w kategoriach, że runda będzie trudniejsza, łatwiejsza, a może taka sama. Dla mnie najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie się do niej, zadbanie o rozwój drużyny. Wiem jedno: rywale na pewno nie złożyli broni. Z walki nie zrezygnuje Legia, Widzew, Pogoń czy Lech. Dużo się jeszcze może wydarzyć.
- W poprzednim sezonie Ivi Lopez był królem strzelców, zgarnął wszystkie możliwe nagrody. Jednak jesienią nie był już tak skuteczny. Nadrobi to w rundzie rewanżowej?
- Może Ivi był mniej skuteczny, ale na pewno wciąż jest bardzo pożytecznym piłkarzem dla nas. Jest dalej bardzo ważnym zawodnikiem. Bardzo się rozwinął. OK, nie ma takich liczb jak w ubiegłym sezonie, gdy nas „ciągnął za uszy”, ale teraz także robi wiele dobrego na boisku. On ma wpływ nie tylko na akcje bramkowe, ale także jest sumienny w grze obronnej. Wyśmienicie wywiązuje się z funkcji lidera. Nie mogę złego słowa na niego powiedzieć. Będę mu kibicował, aby znów był tak skuteczny jak wcześniej. Będzie miał wtedy jeszcze większą satysfakcję z osiągnięć zespołu, jak i z tego, że na początku sezonu podpisał nowy kontrakt.
- Trudno było namówić Hiszpana, aby został w Rakowie i powalczył o tytuł?
- Szczerze, nie było to specjalnie trudne. Z jednej strony miał ważny kontrakt, ale wiadomo, że musiało zgrać kilka spraw. Ivi dobrze czuje się w Częstochowie i dlatego zdecydował się przedłużyć kontrakt na kolejny okres. Dostał także obietnicę, że będzie mógł odejść, gdy pojawi się oferta, satysfakcjonująca obie strony. Wiem, że było coś na rzeczy.
- Wiele mówiło się także o ofertach dla Vladana Kovacevicia. Potwierdził klasę?
- Uważam, że to najlepszy bramkarz w lidze, który ciągle się rozwija. Jeszcze nie pokazał wszystkich możliwości, a proszę mi wierzyć, że potencjał ma naprawdę całkiem spory. Jest młody i cały czas na dorobku. Wierzę w to, że najbliższa runda będzie jeszcze lepsza w jego wykonaniu, że zapracuje na ten wymarzony transfer.
- Lopez i Kovacević to duet, który przyniesie klubowi milionowe zyski?
- Teraz oni są na świeczniku, ale w futbolu wszystko zmienia się dynamicznie. Może być tak, że to wcale nie wyżej wymienieni, a ktoś zupełnie inny może stać się transferowym hitem. Mamy w zespole piłkarzy, którzy także prezentują wysoki poziom.
- Kto zatem zasłużył na miano odkrycia, a po którym zawodniku wiele pan sobie obiecuje?
- Ben Lederman stracił wiele tygodni przez kontuzję. Podobnie Szymon Czyż, który długo walczył o miejsce w pierwszym składzie, a jak to zrobił i osiągnął wysoką formę, to doznał urazu kolana. Udanie wprowadzili się nowi gracze jak Bogdan Racovitan czy Stratos Svarnas. Grek to środkowy obrońca grający nowocześnie.
- Ma pan gotową listę transferów, które trzeba przeprowadzić?
- Uważam, że musimy się wzmocnić. Nie ukrywam, że liczę na transfery. Nie zdradzę, gdzie mamy największe potrzeby. Mogę powiedzieć tylko, ze chcemy sprowadzić 2-3 zawodników, którzy będą w stanie rywalizować od razu o pierwszy skład. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Zobaczymy, co wyjdzie z naszych planów.
- Z Rakowem łączeni są m.in. Erik Exposito ze Śląska i Said Hamulić ze Stali. Który z nich jest najbliżej przenosin?
- Wspomniany duet to uznani napastnicy w ekstraklasie, którzy podobnie jak inni gracze są przez nas obserwowani. Wyróżniają się w lidze i myślę, że byliby cennymi wzmocnieniami dla wszystkich. Ale teraz nie ma takiego tematu.
- Jaki wyzwania stawia pan przed sobą i drużyną w nowym roku?
- Od strony sportowej chciałbym, żebyśmy ustrzelili dublet: wygrali mistrzostwo i obronili Puchar Polski. Później chciałbym awansować do fazy grupowej któregoś z europejskich pucharów.
- Pana kontrakt z Rakowem obowiązuje do końca sezonu. Czy były rozmowy z władzami klubu na temat nowej umowy?
- Wiadomo, że z Michałem Świerczewskim rozmawiamy regularnie na temat przyszłości. Ale to nic nowego, bo tak jest od zawsze. W tym momencie jesteśmy bardziej skupieni na tym co teraz, na lidze, na Pucharze Polski, na tym co dalej z zespołem niż na moim kontrakcie. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Nie ma żadnych deklaracji, żadnych dat i konkretów w tej chwili. Mimo wszystko jest dużo czasu na podjęcie wiążących decyzji.
- Zapytałem o przyszłość w Rakowie, bo ponownie pana nazwisko pada w kontekście kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. Jak pan podchodzi do tych informacji?
- Nie myślę o tym. Pracuję w Rakowie. Dopóki jestem trenerem tego zespołu to nie będzie tematu kadry. To wszystko, co pojawia się, traktuję w ramach medialnych doniesień. OK, to miłe, że przewija się w tym wszystkim moje nazwisko. To oznacza, że moja praca trenera jest doceniana. Ale to tyle, co mogę powiedzieć.
- To dopytam. Czy byłby pan gotowy objąć kadrę?
- Trudno mi się do tego ustosunkować. Nie ma takiego tematu. Dlatego to pytanie muszę zostawić bez odpowiedzi.