- Wyniki, przede wszystkim EKG, poprawiają się. Skoro tak się dzieje, to znaczy, że prawdopodobnie moje problemy wynikały z jakiejś infekcji - tłumaczy w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Saganowski.
- Rezultaty badań zostały wysłane do Anglii i Włoch. W takich przypadkach im więcej opinii, tym lepiej, to przecież zbyt poważna sprawa. (...) Niektórzy pewnie już dziś podpisaliby mi zgodę na powrót do sportu, ale teraz nie ma sensu się spieszyć, ponieważ za tydzień gramy ostatni mecz w rundzie jesiennej. Lepiej zaczekać i odpocząć - dodaje.
W najbliższą niedzielę Legia zagra przed własną publicznością z chorzowskim Ruchem. Saganowski obejrzy to spotkanie z trybun, ale tym razem ze świadomością, że już niedługo ponownie będzie mógł pomóc drużynie w walce o mistrzostwo Polski.