Mariusz Rumak: Zero skrupułów dla Lacha

i

Autor: Marcin Gadomski Mariusz Rumak

Mariusz Rumak: Żadnych skrupułów przed Lechem [WYWIAD]

2015-03-14 10:11

Skazywany na pożarcie Zawisza Bydgoszcz jest nieoczekiwanie objawieniem rundy wiosennej (8 na 12 możliwych punktów, bez straconego gola). Czerwona latarnia Ekstraklasy prowadzona przez Mariusza Rumaka (37 l.) zmierzy się w sobotę z Lechem Poznań. - Nie będę miał żadnych skrupułów wobec byłego zespołu - zapewnia "SE" szkoleniowiec bydgoszczan.

"Super Express": - W naszej sondzie niemal wszyscy eksperci nie dali Zawiszy szans na pozostanie w lidze.

Mariusz Rumak: - Nie ma się czemu dziwić, patrząc na naszą skromną zdobycz po jesieni. Ale mamy całą wiosnę na to, żeby udowodnić ekspertom, że byli w błędzie.

- "Zetka" tego dokona?

- Najlepiej będzie jak spytamy o to wróżkę. Zrobimy wszystko, żeby się utrzymać. Dodatkowo ułatwieniem będzie dla nas podział punktów po rundzie zasadniczej.

- Pański zespół jest rewelacją rundy wiosennej.

- Przeżyliśmy metamorfozę. Wiosną zdobywamy średnio dwa punkty na mecz, co jest świetnym wynikiem. Złożyła się na to ciężka praca, zwłaszcza nad grą w defensywie oraz ruchy personalne. Wiosną nie straciliśmy jeszcze gola, widać więc, że praca przyniosła efekty. Sezon trwa jednak dłużej niż cztery mecze.

- Dokonał pan rewolucji w klubie?

- Mamy dzisiaj do czynienia z zupełnie innym Zawiszą w porównaniu do tego, którego zastałem we wrześniu. Drużyna pisze zupełnie nową historię, głównie za sprawą licznych zmian kadrowych.

Mariusz Rumak zbawił Zawiszę? Utrzymanie nigdy nie było Mission Impossible

- Miałby pan skrupuły przed wygraną z Lechem?

- Nie ma mowy. W profesjonalnej piłce nie ma na to miejsca.

- A czy będzie pan się powstrzymywał od ekspresyjnej radości po golach swojego zespołu?

- Nie wiem. W takich sytuacjach nie reaguję w przemyślany sposób, działam pod wpływem emocji. Mam nadzieję, że będzie okazja, żeby to sprawdzić.

- Pod koniec pana pracy w Poznaniu wielu kibiców domagało się pańskiego zwolnienia. Będzie chciał im pan zagrać teraz na nosie?

- Nie będę się na nikim mścił. Nie jest to dla mnie sprawa osobista. Fani musieli mieć jakieś podstawy skoro tak twierdzili.

- W Lechu bił się pan o puchary. Teraz walczy pan o utrzymanie.

- Nie traktuję tego jako upadek. Dla mnie praca w Zawiszy jest wielkim wyzwaniem i możliwością rozwoju zawodowego.

- Trzy lata temu zadebiutował pan w Ekstraklasie jako pierwszy trener "Kolejorza". Przybyło sporo siwych włosów od tego czasu.

- Po rundzie wiosennej może być ich jeszcze więcej. Drużynę czeka wiele emocjonujących spotkań, które zadecydują o naszym być albo nie być.

- W szatni Zawiszy dominuje disco polo?

- Piłkarze Ekstraklasy często słuchają disco polo, podobnie jak w Zawiszy. Wprawdzie nie kupiłem do tej pory żadnej płyty z tą muzyką, jednak nie mam nic przeciwko, jeżeli ktoś się przy niej dobrze bawi. Noga sama tupie do tych rytmów. To skoczna muzyka, świetna do tańca.

Najnowsze