"Super Express": - Ale czy z braćmi Makami w składzie? Ponoć ustawia się po was kolejka chętnych...
Michał Mak: - Nie zawracamy sobie tym głowy. Rok temu, po spadku z Ekstraklasy, naciskaliśmy, żeby pozwolono nam odejść z Bełchatowa. Zostaliśmy i wyszło nam to na dobre. Dlatego teraz do tematu transferów podchodzimy spokojnie. Mamy jeszcze półtora roku kontraktu z GKS i nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy go wypełnili.
Golas z meczu Ekstraklasy usłyszał zarzuty [WIDEO]
- A jak transfer to tylko w duecie?
Michał: - Jeśli jeden z nas dostanie dobrą ofertę, to przecież drugi nie przywiąże go do nogi od stołu. Jak trzeba będzie, to się rozdzielimy, ale...
Mateusz: - ...niechętnie. Gramy razem już tyle lat, że potrafimy zmylić rywali nieoczekiwanymi zagraniami. Zatrudnienie nas razem wyszłoby ewentualnemu pracodawcy na dobre.
- Jeśli zmiana klubu, to w Polsce czy za granicą?
Michał: - Jak byliśmy mali, to uwielbiałem Rivaldo i Barcelonę, a Mateusz - Beckhama i Manchester United. Teraz mamy zbliżony gust - przede wszystkim Bundesliga!
- Większość piłkarzy ma swoje przesądy. Wy też?
Mateusz: - Przed wyjściem na boisko, potrzebujemy chwili ciszy, by się pomodlić, żeby czuwała nad nami Opatrzność.
- W przeszłości zajadaliście się fast foodami. Teraz też?
Michał: - Kiedyś jedliśmy Big Maki, a dziś to na nas tak wołają. Obecnie preferujemy kurczaka, makarony, ryż. Zdrowe życie, zdrowa dieta, zdrowa forma (śmiech).
- Wywiady, telewizja. Nie zaszumi wam w głowie?
Michał: - A gdzie tam! My jesteśmy normalne, "swoje" chłopaki. Za dużo przeszliśmy, żeby teraz się pysznić.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail