Lepszego początku meczu legioniści nie mogli sobie wymarzyć. Już w 3. minucie Marcin Mięciel trafił do siatki. Potem jednak gospodarze zaczęli grać słabiutko, a rozochoceni coraz bardziej goście co chwilę dochodzili do groźnych sytuacji.
- Można powiedzieć, że ten gol dla nas padł... za szybko - tłumaczył Mięciel. - Zdekoncentrował nas.
Patrz też: Artur Boruc wrócił na Legię! (ZDJĘCIA!)
Jeszcze dziwniej przyczyny tragicznej postawy zespołu wyjaśniał trener Stefan Białas: - Moi piłkarze po prostu czuli jeszcze w nogach trudy poniedziałkowego spotkania z Jagiellonią. Poza tym nagle podzielili się na dwie drużyny: pięciu z przodu i pięciu z tyłu. A w środku była dziura - tłumaczył postawę swoich podopiecznych.
Wyczerpanych (już w pierwszej połowie?!) "wojskowych" uratował bramkarz Piasta - Maciej Nalepa. Za faul przed polem karnym na Bartłomieju Grzelaku dostał czerwoną kartę, osłabiając zespół.
Ponieważ podstawowy bramkarz Piasta Rafał Kwapisz wyleciał niedawno z klubu za pijaństwo, zmiennikiem Nalepy jest 17-letni Tomasz Kasprzik, brat byłego bramkarza gliwickiego zespołu Grzegorza (obecnie w Lechu). Młodziutki zawodnik miał niezwykle przykre początki na boiskach Ekstraklasy. Już kilkanaście sekund po wejściu na boisko puścił gola po ładnym strzale Macieja Iwańskiego z rzutu wolnego.
- Wtedy stało się jasne, że tego meczu nie uda nam się nie przegrać - podsumował trener gości Ryszard Wieczorek. - A szkoda, bo do czerwonej kartki byliśmy co najmniej równorzędnym rywalem.
- Wynik jest bardzo dobry, ale chyba aż za dobry. Bo na tak wysokie zwycięstwo swoją grą nie zasłużyliśmy - przyznał pomocnik Legii Maciej Rybus.