Simeon Sławczew, Lechia Gdańsk

i

Autor: CYFRA SPORT Simeon Sławczew

Mecz o "sześć punktów" dla Bruk-Bet Termaliki. Lechia Gdańsk utrudniła sobie walkę o utrzymanie

2018-05-05 0:23

Drugi z piątkowych meczów Lotto Ekstraklasy, był rywalizacją o "sześć" punktów. Lechia Gdańsk, która podejmowała na własnym stadionie Bruk-Bet Termalikę Niecieczę mogła znacznie przybliżyć się do utrzymania. Ale to zespół gości, dzięki zwycięstwu, dał nadzieje swoim kibicom na szcześliwe zakończenie tego sezonu.

Pięć punktów przewagi Lechii przed piątkowym spotkaniem gwarantowało gdańszczanom względny spokój. Wszystko mogło się zmienić w przypadku porażki z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Trzy "oczka" dla drużyny z Niecieczy oznaczałyby, że "Słoniki" mogłyby mieć nadal realne nadzieje na pozostanie w Ekstraklasie.

Gospodarze nie zamierzali czekać nawet minuty na konstruowanie swoich akcji. Od początku spotkania zepchnęli zespół z Niecieczy do defensywy. Przede wszystkim skrzydła Lechii zasługiwały na pochwałę. Sławomir Peszko i Joao De Oliveira byli motorami napędowymi swojego zespołu. Gdańszczanom brakowało jednak skuteczności.

Przykładem tego była sytuacja z dziewiątej minuty. De Oliveira z Pawłem Stolarskim przeprowadzili akcję prawą stroną. Do ustawionego w polu karnym Simeona Sławczewa zagrywał Szwajcar. Bułgar był sam na dwunastym metrze, ale piłka po jego strzale przeleciała nad poprzeczką bramki Dariusza Treli.

Obrońcom Bruk-Betu, a właściwie Rafałowi Grzelakowi w dwudziestej drugiej minucie ponownie dał się we znaki De Oliveira. Skrzydłowy zespołu z Gdańska łatwo poradził sobie z obrońcą z Niecieczy i miał przed sobą tylko Trelę, ale strzelił wprost w niego.

Swoje sytuacje mieli jednak również niecieczanie. Najlepsza z nich to trzydziesta siódma minuta i indywidualny rajd Bartosza Śpiączki. Zawodnik "Słoników" wpadł w pole karne i z ostrego kąta uderzył na bramkę gospodarzy, ale dobrym refleksem wykazał się Dusan Kuciak, który wybił piłkę za linię końcową.

Mimo ofensywnej gry w wykonaniu zespołu Piotra Stokowca do przerwy bramki nie padły. W pierwszych minutach drugiej odsłony spotkania z nieco większa werwą do ataków ruszyli goście. Przede wszystkim stosowali wysoki pressing, z którym nie zawsze radzili sobie zawodnicy gospodarzy.

Kibicom Lechii serca zabiły mocniej w pięćdziesiątej czwartej minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego Grzelak umieścił piłkę w siatce, ale asystent Szymona Marciniaka podniósł chorągiewkę i gol ze względu na pozycję spaloną obrońcy nie został uznany.

Żadnych wątpliwości nie było w siedemdziesiątej czwartej minucie. Świetnym podaniem do Szymona Pawłowskiego popisał się Samuel Stefanik. Skrzydłowy "Słoników" miał mnóstwo miejsca na dośrodkowanie i idealnie to wykorzystał. Wrzucił "na nos" Vladislawsowi Gutkovskisowi, a Łotysz dał prowadzenie Bruk-Bet Termalice.

Gdańszczanie próbowali zdziałać jeszcze coś w ofensywie, ale w drugiej połowie byli zbyt niedokładni, a ich gra zbyt chaotyczna, aby stworzyć zagrożenie pod bramką Treli. Dzięki zwycięstwu Bruk-Bet Termalica przybliżyła się do Lechii na dwa punkty i nadal ma realne szanse na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:1 (0:0)
Bramki:
Vladislavs Gutkovskis 74

Żółte kartki: Chrzanowski, Sławczew - Grzelak, Jovanović

Lechia: Kuciak 3 - Stolarski 3, Vitoria 2, Nalepa 2, Chrzanowski 2 - Łukasik 2, Sławczew 2 - De Oliveira 3 (58. Haraslin 3), Lipski 2 (68. Krasić 3), Peszko 3 - Paixao 2

Bruk-Bet: Trela 3 - Matei 3, Kupczak 3, Putiwcew 3, Grzelak 3 - Pawłowski 4, Jovanović 2, Stefanik 3 (88. Maksimienko), Piątek 3, Purece 3 (35. Śpiączka 3) - Gutkovskis 4 (81. Guba)

Najnowsze