Przez polską ekstraklasę przewinęło się mnóstwo barwnych postaci. Jedne rozśmieszały, drugie żenowały, ale dzięki temu mamy swoisty folklor, którym wyróżniamy się na tle innych europejskich lig. Przynajmniej tym, bo jeśli chodzi o poziom czysto sportowy, to jesteśmy daleko za wieloma rozgrywkami. Kolorytu naszej lidze w ostatnich latach nadaje przede wszystkim Michał Probierz.
Obecny szkoleniowiec Cracovii już nie raz zabłysnął wypowiedziami, które na długo zapadły w pamięć i kibicom i ekspertom. Ponadto na niektórych konferencjach prasowych trener potrafi zrobić niekiedy spore przedstawienie. Tak było w przypadku, gdy na spotkaniu z dziennikarzami zasadził drzewo i porównał tą czynność do wychowywania młodych piłkarzy.
Na ostatniej konferencji postanowił zabłysnąć żartem. Probierz został zapytany o zdarzenie, które miało miejsce podczas meczu Cracovii z ŁKS-em. Cornel Rapa i Pelle van Amersfoort powiedzieli sobie na murawie "parę męskich słów". Reakcja Rumuna była na tyle ekspresyjna, że powstrzymywać musieli go koledzy. - Piłka to są emocje i to normalne, że padają słowa na "ch" i "k". Od głaskania to wiadomo, co staje... - odpowiedział Probierz na pytanie, czy interweniował w szatni po tym incydencie.
Szkoleniowiec krakowskiego zespołu zrobił krótką przerwę po ostatnim zdaniu i powiódł wzrokiem po sali. Gdy zobaczył dziennikarkę dodał: - No jak pani może nie wiedzieć, co od głaskania staje? Wiele osób uznało ten żart za seksistowski, a skojarzenie mogło przywodzić na myśl przede wszystkim nawiązanie do męskiego narządu płciowego. Rzecz jasna trener Probierz łatwo może wyjść z tej sytuacji wyjaśniając, że miał coś innego na myśli, ale niesmak pozostaje.