Kiedy już w 4 minucie kapitalnym uderzeniem z dystansu, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki zabrzańskiego bramki, po ponadmiesięcznej snajperskiej przerwie „odblokował się” Mikael Ishak, wszystko wskazywało na lekki i bezstresowy „spacerek” poznaniaków. Choć grali w składzie mocno odbiegającym od tego, który trzy dni wcześniej dał Lechowi cenny remis w Beer Szewie, dobre otwarcie zdawało się zwiastować wyłącznie dobre dla nich rzeczy.
Poznaniacy zbyt szybko zapomnieli chyba jednak, że Górnik ma w swym składzie mistrza świata. Mógł się oczywiście Antonio Milić zżymać na arbitra Bartosza Frankowskiego (i jego asystentów przed monitorami VAR-u), ale dał mu podstawy do podyktowania „jedenastki” za kontakt z Lukasem Podolskim. Szymon Włodarczyk w drugim z rzędu meczu wytrzymał próbę nerwów i w ten sposób przerwał Filipowi Bednarkowi serię trzech gier ligowych bez straconego gola.
Trudno jednak było mieć w późniejszych fragmentach tej odsłony pretensje do golkipera Lecha; bez zarzutu zachował się przy kolejnym strzale Włodarczyka, przy dobrej okazji Kanjiego Okunukiego, wreszcie przy kolejnej szarży Poldiego. Po przeciwnej stronie pozazdrościł mu skuteczności Daniel Bielica; jego interwencje przy uderzeniach Pedro Rebocho i Ishaka (po klepce z Adrielem Ba Louą) były przedniej marki.
Dwie potężne bomby Podolskiego – minimalnie niecelne – w pierwszych 10 minutach po przerwie zwiastowały, że Górnik niekoniecznie chce się zadowolić remisem z mistrzem Polski. Poldi w 71 min wreszcie wcelował w bramkę (na posterunku był wtedy Bednarek), ale w tym momencie jego zespół przegrywał już 1:2. Arbiter tym razem osobiście wezwany został przed monitor, a potem przez ponad trzy minuty zastanawiał się, czy Milić – sprawca karnego dla Górnika – został w polu karnym zabrzan potraktowany niesportowo przez Richarda Jensena. Uznał, że tak, więc Mikael Ishak dostał szansę, by wymierzyć „szwedzką sprawiedliwość” za „fiński faul”.
Kapitan Lecha potwierdził w ten sposób, że gra na Górnym Śląsku – a raczej w województwie śląskim – bardzo mu służy. Regularnie strzela gole w Częstochowie i Gliwicach, a i trafiał do „górniczej” siatki na Arenie Zabrze trafiał już wcześniej. Dzięki jego niedzielnym trafieniom obrońca tytułu złapał kontakt w tabeli ze ścisłą czołówką, a wciąż ma jeszcze zaległy z 2. kolejki z Miedzią Legnica. Kibice Górnika natomiast – zgodnie z przedmeczowymi słowami trenera Bartoscha Gaula – muszą przyzwyczaić się do słowa „cierpliwość”...
Górnik Zabrze – Lech Poznań 1:2 (1:1)
0:1 Ishak 4 min, 1:1 Włodarczyk 10 min (karny), 1:2 Ishak 67 min (karny)
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 15918.
Górnik: Bielica – Szcześniak (90+1. Paluszek), Bergstroem, Jensen, Janża ż – Dadok (63. Olkowski), Vrhovec ż, (79. Dani Pacheco), Okunuki, Kotzke ż, Podolski – Włodarczyk (46. Cholewiak)
Lech: Bednarek ż – Czerwiński, Šatka, Milić, Rebocho – Murawski ż (76. Karlstroem), Kvekveskiri ż – Ba Loua (82. Szymczak), Marchwiński, Velde (86. Joel Perreira) – Ishak ż