Miroslav Radović, Legia Warszawa

i

Autor: CYFRASPORT Miroslav Radović, Legia Warszawa

Miroslav Radović: Nie muszę udowadniać, że jestem legionistą

2016-01-29 8:26

Miroslav Radović wrócił do Europy i w najbliższym czasie zadecyduje co dalej. Choć pobyt w Chinach okazał się sportowym niewypałem, to były gwiazdor Legii Warszawa na Chińczyków nie narzeka. Nie chce komentować plotek łączących go z AEK Ateny, ale podkreśla, że jedno jest pewne - nigdy nie zagrałby w Lechu.

"Super Express": - Dlaczego odszedłeś z Hebei China Fortune?
Miroslav Radović: - W trakcie sezonu przyszedł nowy trener Li Tie. Wywalczył awans i chce nowych ludzi. To normalne w futbolu. Od dziś jestem wolnym zawodnikiem. Rozwiązałem umowę za porozumieniem stron. Rozstaliśmy się z klasą.

- Wczoraj nowym zawodnikiem Hebei został słynny Gervinho. Masz godnego następcę.
- Ten transfer pokazuje, że ten klub będzie się rozwijał, że projekt, który przed rokiem rozpoczął trener Radomir Antić jest kontynuowany. Życzę, aby w nowym sezonie zespół Hebei osiągnął kolejny sukces. Z obcokrajowców, którzy grali w ubiegłym sezonie w Hebei, został tylko Brazylijczyk Edu. Został sprowadzony wtedy, gdy ja odniosłem uraz.

- W listopadzie mówiłeś, że trener jest do ciebie pozytywnie nastawiony. To skąd taka zmiana decyzji?
- Tak było. Taka jest filozofia klubu, który ma duże ambicje, chce osiągać dobre wyniki. Miałem pecha, że złapałem kontuzję i nie wróciłem do gry jeszcze w końcówce poprzednich rozgrywek. To była główna przyczyna, że nie zostałem tam dłużej. Mogłem pomóc tej drużynie, pokazać na co mnie stać.

- Masz żal, że tak łatwo z ciebie zrezygnowano?
- Nie. Do nikogo nie mam pretensji. Z dyrektorem klubu miałem krótką rozmowę. Podaliśmy sobie ręce. To co było zapisane w kontrakcie zostało uregulowane.

- Wyjazd do Chin to był dla ciebie kontrakt życia. Klub wszystko ci wypłacił?
- To nie jest najważniejszy aspekt. Najważniejsze, że rozstaliśmy się tak, jak trzeba. Teraz otwieram nowy rozdział. Zobaczymy co się wydarzy.

- Z powodu kontuzji straciłeś wiele miesięcy. Jak jest z twoim zdrowiem?
- Wszystko OK. Byłem w Monachium na konsultacji. Dostałem zielone światło. Nie ukrywam, że jestem głodny gry, bo przez uraz dawno mnie na tym boisku nie było. W Chinach normalnie trenowałem z drugim zespołem.

- Przyznasz jednak, że twoja forma to wielka niewiadoma.
- Wiesz, jak ja do tego podchodzę? Umiesz grać w piłkę, albo nie umiesz. Nagle nie zapomniałem w nią grać przez te kilka miesięcy. Wiem, że potrzebuje czasu, aby wrócić do dawnej formy. To nie jest problem. Na pewno piłka nie będzie mi przeszkadzać. O tym jestem przekonany.

- Czy wrócisz do Legii?
- Nie rozmawiałem ani z prezesem Leśnodorskim, ani dyrektorem Żewłakowem. Mój numer się nie zmienił. Tyle mogę powiedzieć w tym temacie. Nikomu nie muszę udowadniać, że jestem legionistą. Mimo że czytałem o sobie różne opinie, że poszedłem do Chin dla kasy. To ten sam Rado, który 9 lat grał w Legii. To ten sam Rado, który przez dwa lata miał w kontrakcie sumę odstępnego pół miliona euro. Namawiano mnie, abym to wykorzystał, ale nie zrobiłem tego. Zawsze mówiłem, że kiedyś wrócę do Legii. Jako kibic czy zawodnik. Jestem legionistą. Tak się czuję.

- Legia pozyskuje piłkarzy Lecha. Gdyby np. zgłosił się do ciebie Lech to jaka będzie twoja odpowiedź?
- Nie. Wiem co to znaczy dla kibiców Legii. W życiu bym tego nie zrobił. Czuje się legionistą. W ogóle nie przyszło by mi to do głowy. Nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, że zawodnik Legii idzie do Lecha.

- Nie boisz się reakcji kibiców Legii, którzy mają ci za złe, że przed rokiem zostawiłeś zespół w obliczu meczu w Lidze Europy z Ajaksem Amsterdam?
- Powiem ci szczerze, bo wiele się mówiło o tym. Zgadza się, że to nie był najlepszy moment na moje odejście. Nie miałem na to dużego wpływu, nie mogłem sobie wybierać, kiedy odejdę. Zabrakło komunikacji. Na dzień przed meczem trener podejmuje decyzję, że nie będę grał. Mimo że powiedziałem, że jestem przygotowany i chcę wystąpić w tym spotkaniu. Jest mi przykro, że tak się stało, że się tak potoczyło. Zgadza się, że można było inaczej, ale nie miałem na to wpływu. Druga sprawa. Tak samo w Polsce mogłem złapać kontuzję. Nie wiadomo, czy gdybym został to ze mną zdobylibyśmy mistrzostwo. Niektórzy zwalają, że ja odszedłem i przez to wszystko się posypało. Teraz możemy dyskutować na ten temat, ale nie damy odpowiedzi. Widocznie tak musiało być.

- Masz poczucie, że wyjazd do Chin to jednak niemal rok wyrwany z kariery?
- Gdyby nie kontuzja... Niby miałem mieć przerwę na cztery tygodnie, a wypadłem na wiele miesięcy. Tego nie mogę cofnąć. Muszę z tego wyjść mocniejszy i silniejszy. Nauczyłem się, że trzeba szanować pewne rzeczy. Dopiero, jak coś się nam przytrafia to wtedy nad tym rozmyślamy.  Miałem tyle czasu, że mogłem wszystko przemyśleć.

- Jak patrzysz na transfery Legii to na twojej pozycji robi się ciasno. Jest Duda, przyszedł Hamalainen.
- Legia robi ciekawe transfery. Borysiuka szanuję, bo pamiętam, go jako dzieciaka. Hamalainen był jednym z lepszych zawodników Lecha. Życzę, żeby Ivica Vrdoljak wrócił, bo jest potrzebny tej drużynie. Widze, ze niektórzy go krytykują. Nie patrzę tylko na to, że to mój kolega, jest mi jak brat, ale to dobry zawodnik. Wiele dał tej drużynie.

- Ile dajesz sobie czasu na znalezienie klubu?
- Wczoraj wróciłem z Chin. Nie będzie to długo trwało. Nie będę się też spieszył na zasadzie, że jak się pojawi oferta to od razu ją przyjmuję. Numer jest ten sam, wszyscy go znają.

- Chesz wrócić do Polski czy nastawiasz się na inne kraje?
- Nie myślałem o tym. Podejmę decyzję wspólnie z rodziną.

- Łączony jesteś z AEK Ateny, gdzie dyrektorem jest twój były agent Branko Milovanović. Dzieje się coś w tym temacie?
- Bez komentarza.

- Spodziewałeś się, że Chińczycy z ciebie zrezygnują?
- Na początku grudnia dochodziły do mnie sygnały, ale nie było  potwierdzenia. Liczyłem, że dostanę szansę. Nie mam pretensji, ani żalu. Tak się stało. Jedziemy dalej.

- W Chinach pracuje trener Dragomir Okuka. Jak jutro zadzwoni i zaoferuje kontrakt w Tianjin Teda to jaka będzie twoja reakcja?
- Moje plany związane są z Europą. Mam trójkę dzieci. Muszę patrzeć na nich. Ważne, gdzie będą się wychowywać. Aspekt finansowy nie jest najważniejszy. Muszę zrobić wszystko, aby rodzina była szczęśliwa.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze