Super Express: - Co ci najbardziej zostanie w pamięci po 2018 roku?
Sebastian Szymański: - Powołanie do pierwszej reprezentacji, awans z kadrą U-21, mistrzostwo i Puchar Polski. To niezapomniane chwile, z których jestem bardzo dumny.
- W styczniu otwiera się okienko transferowe, a wraz z nim znów pojawią się spekulacje gdzie i za ile trafi Sebastian Szymański. Jak w tym całym szaleństwie się odnajdujesz?
- Nie myślę o tym. Najważniejsze są dla mnie dwa ostatnie spotkania ligowe z Piastem i Zagłębiem Sosnowiec oraz wyjazd do domu. Tęsknię za spotkaniem z najbliższymi, bo dawno mnie już z nimi nie było. Niczego przed tym okienkiem nie zakładam, bo nikt tak naprawdę nie wie co się wydarzy.
- Jesteś szczuplutki, jak wytrzymałeś – podobno – bardzo ciężkie treningi u Ricardo są Pinto?
- Normalnie. Skoro na koniec roku mam jeszcze chęci do gry i nie jestem zmęczony, to znaczy, że wszystko było w porządku.
- Byłeś rozczarowany, że letni transfer do CSKA Moskwa nie wypalił na ostatniej prostej?
- Nie czułem zawodu. W Legii mam wszystko, jest mi tu dobrze i mogę w warszawskim klubie grać jak najdłużej. To odpowiednie miejsce żeby się rozwijać.
- Za chwilę święta. Pomagasz w ich przygotowaniu, co należy do twoich domowych obowiązków?
- Nad wszystkim czuwa mama. Karpia na pewno nie zabiję, bo tym zajmie się brat. Ja głównie odpoczywam i zastanawiam się co kupić na prezenty. No i oczywiście czekam na swoją ulubioną świąteczną potrawę – barszczyk.
- Jakie masz życzenie do Świętego Mikołaja?
- Chciałbym dostać jeszcze więcej zdrowia i żeby zdobyć z Legią wszystko co jest w tym sezonie do wygrania.