Przełomowym momentem meczu był początek drugiej połowy. Zaczęło się od bramki debiutującego w Śląsku obrońcy Jarosława Fojuta (22 l.), który wykorzystał świetne podanie Sebastiana Mili (znakomity występ!) i koszmarny błąd obrońców Lechii. Chwilę potem mogło być po meczu, ale po kolejnym doskonałym podaniu Mili sytuacji sam na sam nie wykorzystał Przemysław Łudziński.
- Gdyby padł gol, byłoby po nas - przyznał trener Lechii, Jacek Zieliński. - Zareagowaliśmy fatalnie na stratę bramki, te 5-6 minut było w naszym wykonaniu katastrofalne. Na szczęście potem zespół się obudził i udało się wyrównać.