- Świetnie układa się pana współpraca z Miroslavem Radoviciem. Dlatego, że jest rodakiem?
- Nie. To kwestia talentu, nie pochodzenia. A z Radoviciem rzeczywiście wygląda to kapitalnie. Grałem z wieloma piłkarzami, jednak tylko z dwoma rozumiałem się w ciemno, jak teraz z Rado. To było w Strasburgu z Niangiem z Senegalu i w VfB Stuttgart, z Duńczykiem Tomassonem.
- Mówił pan, że jednym z powodów podpisania umowy z Legią byli kibice. Jak pierwsze wrażenia?
- Potwierdzili swoją renomę w... 110 procentach. W różnych klubach już grałem, ale takich fanów jeszcze nie spotkałem. Kiedy wychodzisz na ten stadion, patrzysz na trybuny i słyszysz kibiców Legii, to nie jesteś zmotywowany. Jesteś superzmotywowany.
- Gra pan nie tylko efektywnie, ale i efektownie. Jest takie zagranie z przeszłości, którym chciałby pan oczarować w Polsce, powtórzyć je?
- Kilka fajnych zagrań już tu pokazałem, ale byłbym szczególnie szczęśliwy, gdyby udało się strzelić dla Legii taką bramkę jak kiedyś w Sochaux. To był piękny, precyzyjny lob z 16 metrów. Zresztą... na Youtube jak się wpisze moje nazwisko, to trochę tych efektownych goli wyskakuje (śmiech).
- Marzy się panu korona króla strzelców, pobicie bramkowego rekordu?
- Ja tu nie przyjechałem bić rekordów. Legia ze mną w składzie ma wygrywać i tyle. Gole są ważne, ale dla zespołu, a nie żebym sobie poprawiał statystyki. Bramki, które nic nie dają drużynie, mają gorzki smak.
- Już jutro gracie ze Spartakiem. Ciężko będzie
- Bardzo ciężko, ale walczyć trzeba. Pokazaliśmy w pierwszym meczu, że nie mamy kompleksów. Pamiętam taki mecz, VfB Stuttgart - Middlesbrough, w Pucharze UEFA. Grałem wtedy w VfB. U siebie przegraliśmy 1:2, ale na wyjeździe wygraliśmy 1:0, mając jeszcze kilka słupków i poprzeczek. Wtedy odpadliśmy, ale przecież 1:0 w Moskwie dałoby Legii awans, więc liczę na taki wynik.
- Strzelił pan już gola rosyjskiej drużynie?
- Grałem przeciw nim 3-4 razy, ale nigdy bramki nie zdobyłem. Może już czas? (śmiech).
- Widać, że ma pan spory respekt w Legii. Młodzi się nie boją?
- W szatni nikt się mnie nie boi. To, że mam niecałe 33 lata, nie znaczy, że jestem niedostępnym dziadkiem (śmiech). Mentalnie czuję się na 25 lat, z wszystkimi mam dobry kontakt. Nie przyjechałem tu gwiazdorzyć.
Danijel Ljuboja
33 lata, Serb urodzony w Chorwacji.
Najlepsze lata kariery spędził we Francji (Sochaux, Strasburg, PSG, Grenoble i Nicea) oraz Niemczech (Stuttgart, HSV, Wolfsburg).
Dwa razy zdobył Puchar Francji. Z reprezentacją Serbii zagrał na MŚ 2006.
Z Legią Warszawa podpisał roczny kontrakt. W trzech ligowych meczach strzelił dla Legii trzy gole.