Lech - Jagiellonia

i

Autor: cyfrasport

Ligowy mecz na szczycie

Niedzielny hit w Białymstoku, Jagiellonia gra z Lechem. Jest rzecz w grze mistrzów Polski, która niepokoi legendarnego snajpera gospodarzy [ROZMOWA SE]

2025-03-14 15:59

Jacek Bayer był idolem białostockich kibiców cztery dekady temu, gdy Jagiellonia zaczynała budować swą ekstraklasową historię. Z fascynacją spogląda na swych dzisiejszych następców. „Super Expressowi” opowiedział o swych nadziejach i… obawach związanych z potyczką na szczycie tabeli ligowej.

„Super Express”: - Pucharowe emocje za nami, ale temperatura w Białymstoku nie spada, nawet jeśli uznamy, że w lidze Jaga ostatnimi czasy grywa mało efektownie…

Jacek Bayer: - Tych meczów w tym sezonie jest tak wiele – a każdy wagi ciężkiej – że w lidze po prostu czasem trzeba zagrać tak, by tylko „przeciągnąć” wynik na swoją stronę. Mam wrażenie, że pod tym względem Jagiellonia – na szczęście – ma wszystko pod kontrolą. Mecze z Katowicami i Widzewem trzeba było po prostu wygrać, bez względu na styl, i Jaga to zrobiła. Z GKS-em tak długo i mozolnie fedrowała i fedrowała, aż... rozfedrowała katowiczan. Z Widzewem miała trochę szczęścia. Ale to jest właśnie ta wielka zdolność drużyny z Białegostoku, że nauczyła się grać konsekwentnie i takie mecze, które trzeba wygrywać, przepycha niekoniecznie największym nakładem sił. Ważne też, że ma tak szeroką i wyrównaną kadrę.

Niedzielny hit w Białymstoku, Jagiellonia gra z Lechem. Jacek Bayer kreśli scenariusz meczu

- Mecz z Lechem może wyglądać podobnie? Czy jednak – ze względu na klasę rywala, ale i chęć Lecha do gry otwartej, ofensywnej – zobaczymy znów tę najpiękniejszą twarz Jagiellonii?

- Myślę, że z racji szacunku do przeciwnika i bardzo mocnej kadry Lecha, w której bardzo wielu zawodników – Afonso Sousa choćby – wskoczyło w tym momencie na wysoki „level”, nie będzie na boisku taktyki „huzia na Józia”. Jagiellonia musi mocno uważać na przeciwnika, bo przy ewentualnej porażce kwestia obrony tytułu mocno się oddali. Ale Lech też nie ruszy do przodu, raczej będzie bardzo uważny. Więc nie będzie raczej – i to z obu stron - bardzo otwartej gry. Jedni i drudzy zdają sobie sprawę z klasy przeciwnika. Nie spodziewam się pięknego widowiska. Ale cóż – zaczyna się w lidze okres, w którym mecze czasem mają wartość nie trzech, a sześciu punktów.

Legia i Jagiellonia z wielkimi nadziejami na kolejne miliony. Oto premie za awans w Lidze Konferencji

- A kto zgarnie punkty w niedzielę?

- Chyba nie odważę się wytypować wyniku. Pamiętam – bo na nim byłem – poprzednią wizytę Lecha w Białymstoku. Grał nieefektownie, ale bardzo konsekwentnie – i wygrał. No i mam też z tyłu głowy jesienny mecz w Poznaniu. Tamten wynik budzi trochę obaw… (Lech wygrał 5:0 – dop. aut.).

Jest rzecz w grze mistrzów Polski, która niepokoi Jacka Bayera

- Wrześniowy mecz grany był po dwutygodniowej przerwie na kadrę, teraz zwłaszcza Jaga będzie grać „z marszu”. To może mieć znaczenie?

- Regularne granie to jest to, co piłkarze lubią najbardziej! A jeśli jeszcze wygrywają, notują sukcesy… Inna rzecz, że troszkę niepokoją mnie nieco słabsze ostatnio końcówki w wykonaniu Jagi. Momentami widać, że narasta w zespole zmęczenie, choć trener monitoruje te sprawy i bardzo mądrze – dzięki, na szczęście, bardzo fajnej i rozbudowanej na wielu pozycjach kadrze – rotuje składem. Ostatnio nawet Imaz – niezniszczalny Imaz – dostał od niego tylko połówkę na boisku.

Nie do wiary, czego dokonały Legia i Jagiellonia w Lidze Konferencji! Ale historia

- Mówił pan, że ewentualna porażka mocno oddaliłaby Jagę od złota. A ewentualne zwycięstwo rozstrzygnie losy sezonu na jej korzyść?

- Nie! Za wcześnie na takie prognozy. Była już większa różnica między oboma zespołami, potem Jagiellonia ją zniwelowała, teraz są dwa punkty straty. Będą się jeszcze potykać te drużyny. Nie mówiąc o tym, że i Raków czeka na wieści z Białegostoku… Ja tylko przypomnę mimochodem, że kiedy Jaga zdobywała tytuł w minionym sezonie, wygrywała głównie z tymi zespołami, z którymi… po prostu trzeba było wygrać. I to do tytułu wystarczyło, bo z rywalami z czołówki jednak całkiem sporo „oczek” traciła. A prócz niedzielnego meczu z Lechem, czekają ją jeszcze między innymi wyjazdy do Warszawy i Częstochowy.

Jacek Bayer wylicza atuty obu rywali. Szala mu się przechyliła na jedną ze stron!

- Imaz, Pululu, Romanczuk… O nich wiadomo wszystko. A kto może zostać czarnym koniem meczu z Lechem?

- Ja ucieszyłbym się najbardziej, gdyby został nim Oskar Pietuszewski. Ale może to będzie Darko Čurlinov, który jedną indywidualną akcją potrafi przesądzić o wyniku? Dużo goli strzela Hansen. Zresztą w ogóle w ofensywie Jagiellonia ma duże bogactwo, wielu zawodników zdobywa bramki. Odpowiedzialność za nie rozkłada się w drużynie.

- Lech ma za to Ishaka, o którym się mówi: „Najlepszy napastnik ligi”. I Sousę, o którym pan wspominał. I Radka Murawskiego, tak ważnego jak Romanczuk w Jadze…

- A mistrz Polski ma jeszcze Leona Flacha. Faceta od czarnej roboty, nierzucającego się w oczy, ale robiącego świetną robotę.

- Z tej pańskiej wyliczanki wynika, że Jagiellonia ma więcej atutów?

- Gdybym był hazardzistą, postawiłbym „u buka” na Jagiellonię. Ale powiem tak: „Niech wygra piłka”!

Wojciech Strzałkowski i jego Jagiellonia. Jakie ma plany i marzenia?
Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
Sport SE Google News
Autor:

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze