Lukas Podolski

i

Autor: Cyfra Sport Lukas Podolski

Hit na zero

Niepokój przy Roosevelta, Lukas Podolski zszedł z kontuzją. Bez niego Górnik nie zdołał wydrzeć trzech punktów Rakowowi

2024-08-18 22:15

Wygrana w niedzielnym spotkaniu przy Roosevelta pozwalała zwycięzcy dołączyć do cisnącego się na fotelu lidera kwartetu złożonego z Legii, Pogoni, Lecha i Cracovii. Ostatecznie ani Górnik, ani Raków z okazji zwiększenia tłoku w czołówce nie skorzystały.

Ostrzono sobie zęby na wielkie emocje piłkarskie na zakończenie weekendu w ekstraklasie. Kawał dobrej piłki zdawały się gwarantować dwie osobowości zasiadające na trenerskich ławkach, niedawno (i wciąż jeszcze) postrzegane w gronie kandydatów do pracy z Biało-Czerwonymi. Górnik Jana Urbana i Raków Marka Papszuna – zwłaszcza w 1. połowie – nie stworzyły jednak czegoś, co choć trochę przypominałoby „widowisko”.

„Górnicy” – mimo straty Lukasa Podolskiego (wstępnie: uraz mięśnia dwugłowego uda) w 28 minucie – mieli przed przerwą więcej z gry i… niewiele skuteczności. A to Damian Rasak z wolnego przymierzył tylko w boczną siatkę, to znów Patrik Hellebrand z 18-20 metrów niby nieznacznie, ale jednak chybił.

Najgoręcej pod bramką Rakowa zrobiło się w 10 minucie. Łukasz Kuźma podyktował „jedenastkę” dla gospodarzy, potem… pomylił kierunki (zaczął biec w stronę przeciwną niż ustawiony był monitor VAR), a w końcu okazało się, że i pierwotna decyzja była błędna. Wywołało to emocje wśród piłkarzy Górnika, fanów na stadionie, ale i tych przed ekranami, co widać choćby po takim wpisie.

Raków w tej odsłonie nie palił się do boiskowej dominacji. Potrafił jednak stworzyć dwie sytuacje, po których mocniej zabiły serca jego fanów. Najpierw jednak w Michała Szromnika trafił Ante Crnac, a potem – w jeszcze lepszej sytuacji – szansę na skuteczną interwencję dał zabrzańskiemu golkiperowi Gustrav Berggren.

Bezbramkowy remis do przerwy nie do końca martwił fanów zabrzańskich: Górnik poprzednie dwa mecze wygrał dzięki trafieniom rezerwowych w drugiej połowie. - Utrudniają mi zadanie – mówił o swych „podopiecznych drugiego wyboru” Jan Urban przed tym spotkaniem. Tym razem jednak nie miał na ławce kontuzjowanego Luki Zahovicia, a to właśnie Słoweniec strzelał ostatnio i Pogoni, i Radomiakowi.

Niewiele jednak brakowało, by i tym razem rezerwowi wprawili kibiców Górnika w ekstazę. Po bombie Dominika Szali przez ładnych kilka sekund drżała poprzeczka bramki za plecami Kacpra Trelowskiego! A potem Paweł Olkowski tuż po wejściu na boisko wyłożył świetną piłkę Norbertowi Wojtiszkowi. Ten jednak nie okazał się tak skuteczny, jak tydzień wcześniej w Radomiu.

To były dwie odpowiedzi zabrzan na dwie dobre okazje Adriano Amorima. W pierwszej Brazylijczyk „zamotał się” z polu karnym i został zablokowany, w drugiej – znów kapitalnie interweniował Michał Szromnik. Bramkarza Górnika zatrudnił też zmiennik Amorima, Lazaros Lamprou, ale i tym razem skończyło się na dobrej reakcji golkipera.

Górnik Zabrze – Raków Częstochowa 0:0

Sędziował: Łukasz Kuźma. Widzów: 17034.

Górnik: Szromnik – Manu Sanchez (55. Szala), Janicki Ż, Josema, Janża – Ismaheel (80. Olkowski), Rasak, Hellebrand (80. Filipe Nascimento), Podolski (28. Wojtuszek Ż), Lukoszek – Buksa (55. Kozuki)

Raków: Trelowski – Tudor Ż, Svarnas, Pestka Ż (46. Rundić) – Jean Carlos, Berggren Ż, Koczerhin (84. Lederman), Otieno (46. Drachal) – Makuch (70. Brunes), Crnac, Amorim (65. Lamprou)

Listen on Spreaker.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze